Sprawa ma związek z poniedziałkowymi wydarzeniami na sesji Sejmiku Małopolskiego. Przypomnijmy, że małoposcy radni uchylili wczoraj deklarację z 2019 r. dotyczącą ideologii LGBT. Za uchyleniem głosowało 16 radnych, siedmiu było przeciw, wstrzymało się 15 radnych.
Na posiedzeniu tym obecny był poseł Koalicji Obywatelskiej Marek Sowa. Polityk przyniósł ze sobą białą flagę, aby wręczyć ją przewodniczącemu sejmiku Janowi Tadeuszowi Dudzie. Nazwał przy tym ojca prezydenta "twarzą homofobii". Stwiedził ponadto, że biała flaga to symbol kompromitacji marszałka Kozłowskiego i zawiśnie ona na budynku urzędu marszałkowskiego.
Po tych wydarzeniach sieć natychmiast obiegły informacje na temat samej flagi przyniesionej przez Sowę. Posłowi zarzucono, że przerwał na pół flagę Polski.
"Moja flaga była biała"
Sam zainteresowany w rozmowie z Interią zaprzeczył, jakby miał zniszczyć flagę państwową. – Moja flaga była biała, nie biało-czerwona. Te zarzuty są w stosunku do mnie kompletnie nieuprawnione – zapewnił parlamentarzysta KO. Przekonywał, że wbrew zarzutom na jego fladze nie ma czerwonych śladów.
Będzie zawiadomienie
Dzisiejsza zapowiedź marszałka województwa małopolskiego Witolda Kozłowskiego wskazują, że sprawa będzie miała dalszy ciąg. "Jutro złożę zawiadomienie do prokuratury w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa z art. 137 KK 'Publiczne znieważenie znaku lub symbolu państwowego' przez posła Marka Sowę" – poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych Kozłowski.
Jeszcze wczoraj działań marszałka domagała się Marta Malec-Lech (klub PiS). Radna poprosiła, aby kancelaria sejmiku zabezpieczyła flagę.
twitterCzytaj też:
Nowak: Okazuje się, że honor można sprzedać tak jak każdą inną rzeczCzytaj też:
Kolejne regiony kapitulują w sprawie tzw. uchwał anty-LGBT