Opinia dotycząca teczek TW "Bolka" przygotowana przez Instytut Sehna w Krakowie potwierdza współpracę Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa - wynika z podanych dziś nieoficjalnych ustaleń Polskiej Agencji Prasowej. Informację w tej sprawie Instytut Pamięci Narodowej ma ogłosić w najbliższy wtorek, 31 stycznia. Do doniesień tych odniósł się na portalu społecznościowym prof. Sławomir Cenckiewicz, dla którego współpraca Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa od dawna jest oczywista. Historyk opisał ją wraz z Piotrem Gontarczykiem w książce "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii".
Czytaj też:
Nieoficjalnie: Badania teczek "Bolka" potwierdzają współpracę Wałęsy z SB
Tak zachowuje się jedynie ktoś, kto ma coś do ukrycia
Cenckiewicz przyznaje, że daleki jest od triumfu, satysfakcji, a nawet komentowania tych przecieków. Jak podkreśla, z punktu widzenia prawdy o agenturalności Wałęsy uznanie, że "Wałęsa JEDNAK współpracował a akta "Bolka" są AUTENTYCZNE to jedynie DETAL". Historyk wskazuje, że w gruncie rzeczy jest to także bez znaczenia, bo proces dowodowy przeprowadzony w kilku książkach, wskazywał jednoznacznie, że Wałęsa był "Bolkiem".
"Wreszcie treść akt "Bolka" i kontekst ich przejęcia w 1990 r. przez Kiszczaka, kradzież reszty akt kompromitujących Wałęsę (przez Wałęsę i jego ludzi) w latach 1992-1995 i analiza pozostałych dokumentów świadczą jednoznacznie, że Wałęsa to TW. Więcej nawet: Wałęsa wykorzystał pełniony urząd prezydencki by wyczyścić wszelkie ślady własnej przeszłości począwszy od agenturalnych dokumentów "Bolka", poprzez akta osobowe z POM Łochocin, aż po materiały z archiwum Stoczni Gdańskiej. Tak zachowuje się jedynie ktoś, kto działa w konflikcie interesów i ma coś do ukrycia" – wskazuje.
Wałęsa jest zbyt ważny dla postkomunizmu w Polsce...
Cenckiewicz stwierdza, że dzisiejsze doniesienia nie są dla niego niczym nowym. Pisze także, że wśród IPN-owskich prokuratorów, są tacy, którzy swoimi konkretnymi działaniami pomagali Wałęsie w "zamulaniu" sprawy "Bolka", jak np. szef gdańskiej prokuratury IPN Maciej Schulz) zapowiedziane na wtorek to dla mnie nihil novi.
"Tyle ludzi w tej sprawie kłamało, kłamie i dalej pewnie będzie kłamać, próbując ratować Wałęsę wbrew faktom, że nie zdziwią mnie kolejne zwroty akcji w tej sprawie. Pamiętajcie, że śledztwo w ramach którego grafolodzy przez ROK analizują podpisy Wałęsy, miało być kołem ratunkowym rzuconym Wałęsie. To śledztwo wszczęto na podstawie wpisu Wałęsy na blogu wykop.pl, który notabene już nie istnieje. Błędy w sztuce takie jak kuriozalne "przeszukania" domku Kiszczaka na Mazurach, negocjacje z rodzinką Kiszczaka, odstąpienie od zarzutów wobec Marii Kiszczak, czy nie pójście za ciosem w poszukiwaniu dokumentów wyprowadzonych przez SB-eków i samego Wałęsę w okresie prezydentury - oto obraz nędzy postępowania śledczych IPN..." – ocenia historyk, który dodaje, że tak to się będzie wszystko kręcić w kółko, bo dla wielu prawda i fakty nie istnieją. "A Wałęsa jest zbyt ważny dla postkomunizmu w Polsce i fundamentalnej kwestii interpretacyjnej: co w działaniu Wałęsy po 1978 r. (kiedy wstąpił do WZZ) był inspirowane wprost, a co było wynikiem jego strachu przed ujawnieniem przeszłości agenta "Bolka". Zrobią więc wszystko by na to pytanie NIKT nie ważył się odpowiedzieć, by NIKT nie próbował nawet wokół tego chodzić!" – kwituje prof. Cenckiewicz.
facebookCzytaj też:
"Nie mogę słuchać tych "specjalistów" od Wałęsy". Cenckiewicz publikuje dokumenty z odręcznym pismem byłego prezydenta