"Rz": Sto kilometrów z pękniętą oponą. W aucie BOR jechał Jarosław Gowin

"Rz": Sto kilometrów z pękniętą oponą. W aucie BOR jechał Jarosław Gowin

Dodano: 
Jarosław Gowin
Jarosław Gowin Źródło:PAP / Piotr Polak
W zeszłym tygodniu, podczas powrotu wicepremiera Jarosława Gowina z Zakopanego, auto BOR-u przebiło oponę. Pomimo tego, kierowca kontynuował jazdę przez blisko 100 kilometrów, zaś Gowin przesiadł się do innego pojazdu dopiero w Krakowie - informuje "Rzeczpospolita". Do artykułu odniósł się już wicepremier, który ocenił, że zawiera on wiele nieścisłości, zaś praca BOR była profesjonalna.

Gowin dopingował polskich skoczków narciarskich na konkursie Pucharu Świata w Zakopanem. Jednak tuż po wyjeździe z miasta, BMW BOR-u najechało na kamień i przebiło oponę. Informacja o nagłym spadku ciśnienia wyświetliła się kierowcy na desce rozdzielczej. Pomimo tego jazdy nie przerwano, a wicepremier przesiadł się do innego auta dopiero w Krakowie. Wiele ryzykowano, o czym świadczy wypadek prezydenta Andrzeja Dudy, gdzie także doszło do spadku ciśnienia w oponie.

Według nieoficjalnych informacji "Rzeczpospolitej", całą ochronę wicepremiera na drodze oparto na wkładce „run-flat" w oponie BMW, która ma specjalne wzmocnienie ścianki, dzięki czemu mimo braku ciśnienia jazdę można kontynuować z zachowaniem niskiej prędkości. Nie można jednak na niej przejechać więcej niż 80 km.

BOR zapewnia jednak, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami, zaś "omawiane zdarzenie nie wpłynęło na obniżenie poziomu bezpieczeństwa osoby ochranianej". „Funkcjonariusze BOR postępowali zgodnie z obowiązującymi procedurami, natomiast samochody Biura Ochrony Rządu, przeznaczone do tej kategorii działań, zostały wyposażone w opony typu „run-flat" i niezbędne systemy bezpieczeństwa, które są eksploatowane zgodnie z zaleceniami producentów” – poinformowano gazetę.

Do artykułu odniósł się także Jarosław Gowin, który podkreślił, że jest on pełen nieścisłości. W programie "Jeden na jeden" w TVN 24 przyznał, że auto BOR faktycznie złapało gumę, ale cała sytuacja wyglądała inaczej. – Gumę złapaliśmy za Krakowem. Przejechaliśmy na niej wolno z prędkością 50 km/h do najbliższej stacji, to było jakieś ze 20 kilometrów. Naprawdę wszystko było pod kontrolą. Nie mam żadnego powodu, żeby bronić opiekujących się mną oficerów BOR-u poza faktem, że są to ludzie, którzy zachowują się w sposób profesjonalny – mówił dziś rano.

twitterCzytaj też:
Dymisja szefa Biura Ochrony Rządu

Źródło: Rzeczpospolita
Czytaj także