Komu przeszkadza Kościół? Prezes fundacji Energa odpowiada "Gazecie Wyborczej"

Komu przeszkadza Kościół? Prezes fundacji Energa odpowiada "Gazecie Wyborczej"

Dodano: 
Siedziba zarządu Energi w Gdańsku
Siedziba zarządu Energi w GdańskuŹródło:PAP / Adam Warżawa
Prezesi giełdowej spółki Energa oddali firmę pod opiekę opatrzności Bożej. Dało to niektórym pretekst do ataku i kpin. Wszystko w trosce o świeckość i "powagę" państwa. Specjalnie dla DoRzeczy.pl sprawę skomentował Krzysztof M. Załuski, Prezes Zarządu Fundacji Energa, który jednocześnie odpowiedział "Gazecie Wyborczej".

Msza święta w Gdańsku

Uroczysta msza święta odbyła się w kościele Opatrzności Bożej w Gdańsku Zaspie. Przybyli na nią prezesi, członkowie rad nadzorczych oraz kluczowi pracownicy kilkudziesięciu spółek Grupy Energa. Obecny był również biskup Wiesław Szlachetka i krajowy duszpasterz energetyków ks. Sławomir Zyga. Wyrazy pamięci przesłał także arcybiskup Sławoj Leszek Głódź. – Grupa Energa, decyzją zarządu, postanowiła zawierzyć się Bożej opatrzności i Matce Najświętszej Gromnicznej – mówił ks. proboszcz Kazimierz Wojciechowski, archidiecezjalny duszpasterz energetyków, elektryków, elektroników.

Akt zawierzenia nie przeszedł jednak bez echa. Sprawę opisała m.in. "Gazeta Wyborcza", która poprosiła o ocenę tego faktu polityków. – Gdyby to nie było takie straszne, to byłoby nawet śmieszne. To świadczy o poziomie obecnych władz i o ogromnych wpływach Kościoła na zarządzanie w państwem. Na tego typu gesty trzeba patrzeć w kategoriach politycznych jako spłatę rachunku za poparcie w wyborach i przygotowanie do wyborów samorządowych – ocenił Grzegorz Furgo z Nowoczesnej.

W ślad za "Gazetą Wyborczą" o mszy św. pisały m.in. gazeta.pl oraz natemat.pl. Dodatkowo o sprawie na Twitterze dyskutowali publicyści i politycy. Żartom z decyzji Grupy Energa nie było końca.

Komentarz Prezes Zarządu Fundacji Energa

Specjalnie dla DoRzeczy.pl sprawę opisał Krzysztof M. Załuski, Prezes Zarządu Fundacji Energa, który jednocześnie odpowiedział na taki części mediów.

Wiara często wymaga odwagi. Przekonują się o tym codziennie tysiące, jeśli nie setki tysięcy chrześcijan prześladowanych na całym świecie tylko za to, że są wyznawcami Jezusa Chrystusa. Okazuje się jednak, że akt wiary wymagać powinien również… uchwały zarządu lub nawet zgody większości akcjonariatu firmy, która zapragnie powierzyć Bożej opiece swoich pracowników. Przekonali się o tym właśnie energetycy Grupy Energa, do których, z pytaniami dotyczącymi Aktu Zawierzenia, zwrócił się terenowy „frontman” pewnej, znanej z obrony demokracji gazety.

12 czerwca 1987 roku na gdańskiej Zaspie mszę świętą celebrował papież Jan Paweł II. Po nabożeństwie tysiące wiernych wyruszyły w kierunku centrum Gdańska. Manifestacja wiary zakończyła się brutalnym starciem z ZOMO. Trzydzieści lat później, 2 lutego br. w kościele, który stanął na miejscu papieskiego ołtarza, odbyła się uroczystość Zawierzenia Bożej Opatrzności i Matce Najświętszej Gromnicznej największej firmy energetycznej na Wybrzeżu Gdańskim. Udział w mszy wzięło kilkaset osób, w tym… wyraźnie oburzony dziennikarz lokalnej „Gazety Wyborczej”.
Akty Zawierzenia to stara polska tradycja. Ale tego rodzaju uroczystości nie są bynajmniej niczym wyjątkowym w XXI wieku - co roku w sierpniu na Jasnej Górze wspólnego oddania się pod opiekę Opatrzności Matki Bożej dokonuje blisko 9 tysięcy pracowników spółek energetycznych z całej Polski. W ostatni czwartek podobnego aktu postanowiła dokonać pomorska spółka Energa.
Wydawać by się mogło, że władze holdingu działały w szczytnej intencji. Okazało się jednak, że dobro pracowników i ich rodzin było na tyle nieoczywiste, przynajmniej dla zawsze czujnych funkcjonariuszy z Czerskiej, że postanowili, natychmiast po zakończeniu nabożeństwa, wysłać do Biura Prasowego Energa SA pięć pełnych frasunku pytań.
Zapytania dotyczyły m.in. tego, czy aby na pewno Akt Zawierzenia miał… właściwą podstawę prawną? I czy zarząd spółki, rada nadzorcza i akcjonariusze podjęli odpowiednią uchwałę i podpisali stosowne dokumenty, zezwalające na jego przeprowadzenie?
Troska gazety na tym się jednak nie kończy. Red. Katka, znany z tropienia „pisiorów” w spółkach Skarbu Państwa, gloryfikacji upadłych „platfąsów” i nadzwyczaj sumiennego wypełniania misji obrony demokracji, tym razem zafrasował się wpływem Zawierzenia na… wyniki giełdowe Grupy Energa. Tym samym z aktu, który dla innowierców i agnostyków (o których mowa w zestawie pytań) nie ma chyba większego znaczenia, uczynił wydarzenie o charakterze dla Polski strategicznym, mogące spowodować wręcz krach na giełdzie.
O ile dbałość „GW” o kurs akcji państwowej spółki budzi szacunek, to już splatanie ze sobą wątków: sakralnego i ekonomicznego, może nasuwać obawy o kondycję intelektualną dziennikarza. Redaktor „GW” usiłuje bowiem dociekać: „Jaki wpływ na kurs akcji Energi (…) będzie miało związanie spółki z religią katolicką?”.
Być może jednak się mylę. Być może dziennikarzami z Czerskiej kierują wyłącznie dobre intencje, a pytanie o związek pomiędzy wynikami giełdowymi, a Aktem Zawierzenia podyktowana jest tylko troską o pikujące na łeb akcje „GW” – jak trwoga to do Boga?
Chciałbym w to wierzyć… W końcu, jakby nie było, giełda dała odpowiedz natychmiast i w sposób jednoznaczny: aktywa pomorskiego giganta energetycznego z czwartku na piątek wzrosły o 1,65 proc. i kosztują obecnie 10,12 PLN.
Wygląda więc na to, że red. Katka miał rację – wiara może mieć działanie cenotwórcze… Nie jest także wykluczone, że jego alergiczna reakcja na manifestację wiary środowiska pomorskich energetyków nie miała wiele wspólnego z motywem działania Zmotoryzowanych Oddziałów Milicji Obywatelskiej sprzed trzech dekad... Amen.

Krzysztof M. Załuski

* autor jest Prezesem Zarządu Fundacji Energa i Dyrektorem Biura Prasowego Energa SA

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także