Dr Rydliński: Kaczyński może uzyskać od Merkel brak poparcia dla Tuska
  • Karol GacAutor:Karol Gac

Dr Rydliński: Kaczyński może uzyskać od Merkel brak poparcia dla Tuska

Dodano: 
Donald Tusk, Angela Merkel
Donald Tusk, Angela Merkel Źródło: Flickr / European People's Party/ CC BY 2.0
– To, co Jarosław Kaczyński może realnie uzyskać od Angeli Merkel, to po pierwsze brak poparcia Donalda Tuska na drugą kadencję Rady Europejskiej. To byłaby bardzo realna korzyść prezesa PiS z tej rozmowy – powiedział dr Bartosz Rydliński, politolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie w rozmowie z DoRzeczy.pl.

Kanclerz Niemiec Angela Merkel przyjechała dzisiaj do Warszawy. Czego możemy się spodziewać?

Z pewnością nie powinniśmy się spodziewać przełomu. Interesy Polski i Niemiec są od lat zdefiniowane i nie zawsze występują w pewnej zbieżności. Mowa tutaj chociażby o gazociągach Nord Stream 2 i OPAL, czy o polityce „otwartych drzwi” Angeli Merkel, która jest w kontrze do narracji Grupy Wyszehradzkiej z wyszczególnieniem Polski i Węgier. Warto zwrócić uwagę, że kanclerz Merkel przyjeżdża w ważnym i niełatwym dla niej momencie, czyli przed kampanią do Bundestagu. Merkel będzie starała się wyczyścić niektóre domniemane niedopowiedzenia, bo Warszawę i Berlin łączy wiele. Chociażby spojrzenie Angeli Merkel na politykę Władimira Putina na Ukrainie, ale również podejście do UE w tych niełatwych i niestabilnych czasach. Dobrze, żeby Angela Merkel oraz Jarosław Kaczyński porozmawiali o tym, co łączy, a nie dzieli Warszawę i Berlin.

Angela Merkel jest obecnie w trudnej sytuacji. Według wczorajszego sondażu SPD przegoniło CDU/CSU. W Europie również ma miejsce dużo niepewności i nie wiadomo, co się wydarzy. Wydaje się, że kanclerz Merkel może potrzebować wsparcia Polski. Czy pana zdaniem zostanie zawarte jakieś porozumienie? Jak pan oceni fakt, że kanclerz Merkel spotyka się również z Jarosławem Kaczyńskim?

Angela Merkel ma świadomości, że to Jarosław Kaczyński jest głównodowodzącym państwa polskiego. Ma świadomość, że nosi on tytuł „nadpremiera”, „naczelnika państwa” i jest najbardziej podmiotowym politykiem w Polsce. Oczywiście, że Merkel może starać się skłonić Jarosława Kaczyńskiego chociażby do tego, żeby nie podgrzewał emocji wokół migrantów, bo to pomaga zarówno AfD w Niemczech, które jak wiemy jest bardzo proputinowską partią oraz bardzo establishmentową i nie działa na rzecz stabilności Polski i Niemiec, ale również Marine Le Pen i Frontowi Narodowemu we Francji, który jest bardzo eurosceptyczny, a PiS jest euro realistyczne. PiS nigdy nie było przeciwko Unii Europejskiej, a Front Narodowy jest.

Do czego zatem Jarosław Kaczyński może namawiać Angelę Merkel? Potencjalnych tematów nie brakuje: kwestia gazociągu OPAL, Nord Stream 2, czy poparcie Donalda Tuska na drugą kadencję w Radzie Europejskiej.

To, co Jarosław Kaczyński może realnie uzyskać od Angeli Merkel, to po pierwsze brak poparcia Donalda Tuska na drugą kadencję Rady Europejskiej. To byłaby bardzo realna korzyść prezesa PiS z tej rozmowy. Po drugie, może zaapelować do Merkel o większy szacunek względem Grupy Wyszehradzkiej i by traktowała ją podmiotowo. Chodzi o narrację wewnątrz Unii Europejskiej, że ta oś Berlin-Warszawa i Berlin-Grupa Wyszehradzka będzie miała więcej do powiedzenia, w miejsce tego scenariusza, że Berlin razem ze starymi państwami UE będzie stanowić o przyszłości Wspólnoty. To zaproponowanie strategicznego, pragmatycznego partnerstwa w nadchodzących latach, które z różnych względów nie będą łatwe dla Europy.

Kanclerz Niemiec spotyka się jednak nie tylko z politykami władz państwowych, ale również z przedstawicielami opozycji. Czy nie ma pewnej niezręczności, że do spotkania z Grzegorzem Schetyną i Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem dojdzie na terenie ambasady Niemiec, a nie na przykład w Sejmie?

Oczywiście jest to niezręczne, bo rozumiem, że Sejm byłby lepszym miejscem do tego typy spotkań. To nie Angela Merkel powinna gościć liderów opozycji w ambasadzie Niemiec, ale to liderzy opozycji powinni witać ją w polskim parlamencie. To jednak w zasadzie drugorzędna sprawa. Spotkanie z przedstawicielami Europejskiej Partii Ludowej, czyli z PO i PSL jest czymś naturalnym. Jak politycy SPD przyjeżdżają do Polski, to też widują się ze swoją siostrzaną partią, czyli SLD, który na razie jest poza parlamentem. Pytanie, co Angela Merkel usłyszy podczas tego spotkania? Jeśli usłyszy z ust Schetyny i Kosiniaka-Kamysza, że w Polsce źle się dzieje oraz, że zagrożona jest polska demokracja, zaś Niemcy powinni przykręcać Polsce śrubę, to niezbyt dobrze świadczyłoby to o liderach opozycji. Nie wiem jednak, co powiedzą na spotkaniu z Merkel.

Wróćmy jeszcze do Niemiec. Martin Schulz został przewodniczącym SPD. Jak będzie wyglądała najbliższa kampania? Już widać, że SPD skróciło dystans w sondażach do CDU/CSU, więc już teraz widać, że Angela Merkel nie będzie miała łatwo. Tym bardziej, że Schulz jest o wiele bardziej charyzmatyczny, niż Sigmar Gabriel.

Do wyborów do Bundestagu jest jeszcze wiele miesięcy. Po drodze wydarzy się bardzo wiele rzeczy, więc dzisiaj ciężko wyrokować, jaki będzie wynik wyborczy. Na pewno Angela Merkel będzie miała ciężej, niż jeszcze miesiąc temu. Schulz jest politykiem wyrazistym, charyzmatycznym i reprezentuje też dążenie Niemców, czy całego świata Zachodu do zmiany. Ta zmiana establishmentu już pokazała swoje oblicze, kiedy sfrustrowani wyborcy głosowali na zmianę, niekoniecznie w ich interesie – mówię o Brexicie i Donaldzie Trumpie. Wydaje mi się, że Schulz może zagrozić Merkel, ale zobaczymy, jak to się potoczy. Gdyby SPD wygrało wybory, to pytanie pozostaje, z kim może współrządzić.

Może powstać koalicja SPD-Die Linke-Zieloni. Czy ona jest realna?

Jest możliwa, bo w niemieckiej polityce, podobnie, jak w polskiej, wszystko jest możliwe. Natomiast byłaby to niełatwa koalicja dla SPD. Na przykład z powodu poglądów na politykę zagraniczną Die Linke, która jest otwarcie antynatowska i bardzo prorosyjska. Zobaczymy po wyborach. Dzień po nich może się okazać, że „wielka koalicja” z kanclerzem Martinem Schulzem też jest chadekom na rękę. Tym bardziej, że w niemieckiej polityce nie chodzi wyłącznie o preferencje polityczne samych Niemców, ale również o duże interesy gospodarcze, więc być może przemysł będzie grał na utrzymanie koalicji. Bycie większym partnerem w koalicji, na pewno by SPD pomogło. SPD absolutnie może wygrać te wybory, co mogłoby być początkiem pewnej rewolucji i to nie tylko w niemieckiej, ale również i w europejskiej polityce.

Jak pan ocenia decyzję Martina Schulza, który zrezygnował z walki o bycie szefem Parlamentu Europejskiego, a w zamian za to postanowił powalczyć o przywództwo w Niemczech?

To świadczy o tym, że jest to polityk z wizją, charakterem i odwagą. Takie rzeczy w polityce się nagradza i ceni. Schulz na pewno podjął bardzo ryzykowną decyzję, ale to jest bardzo wytrawny polityk, będący w polityce od lat. Jak przypuszczam, jego europejskie spojrzenie wprowadza pewną świeżość do niemieckiej polityki. Schulz czysto charakterologicznie również jest inny, niż Angela Merkel. Merkel jest, jak to się na nią mówi w Niemczech, „Mutti”, czyli „mamuśką” Niemców. Wprowadza spokój, opanowanie i przewidywalność. Natomiast Schulz pomimo tego, że nie jest najmłodszym politykiem, reprezentuje wigor, polot i wizję innych i bardziej sprawiedliwych Niemiec. Wydaje mi się, że Schulz może namieszać. Będąc kanclerzem Niemiec, jego rola będzie niewątpliwie większa w polityce europejskiej niż szefa Europarlamentu, którym był przez lata.

Czego więc Polska może się spodziewać po Niemczech pod przywództwem Schulza? Większość polityków, w tym prezes PiS mówi, że najlepszym dla Polski byłoby zwycięstwo Merkel. SPD jest jednak o wiele bardziej uległe wobec Rosji.

Wiadomo, że SPD jest bardziej prorosyjską partią, niż niemiecka chadecja. To się oczywiście wiąże z Ostpolitik Willy'ego Brandta. SPD jest w pewnym sensie zakładnikiem polityki niemieckiej socjaldemokracji z lat 70. Również zażyłe relacje między Gerhardem Schroederem a Władimirem Putinem wpływają na politykę partii. Warto w tym miejscy jednak podkreślić, że sam Schulz podkreślał, że uzależnia ewentualne zniesienie sankcji od realizacji porozumień mińskich ze strony Federacji Rosyjskiej i jasno podkreślał, kto łamie prawo międzynarodowe, a nie była to Ukraina, ale Federacja Rosyjska. Na pewno Schulz i cała SPD jest o wiele bardziej pacyfistyczna, niż niemiecka chadecja, więc powiem tak: niemiecka socjaldemokracja pomagała Polsce wejść do Unii Europejskiej, ale pytanie pozostaje, jak będzie traktować Polskę rządzoną przez PiS.

Schulz niejednokrotnie udowadniał, że pomimo swojego ciętego języka potrafi myśleć o Polsce dobrze i na pewno będąc kanclerzem byłby mniej wygodnym partnerem dla Jarosława Kaczyńskiego, bo Angela Merkel jest polityczką prawicy. Nie takiej prawicy, jak PiS, ale jednak prawicy. Merkel posiada konserwatywne poglądy, uważa, że tradycyjny model rodziny jest czymś dobrym, że religia ma duże znaczenie w życiu społecznym. Tego nie możemy powiedzieć o socjaldemokracie Martinie Schulzu. Na pewno jednak nie byłby to antypolski kanclerz, gdyż zdaje sobie sprawę że Polskę i Niemcy przy wielu różnicach łączy geografia, historia i zlutowanie obydwu gospodarek.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także