Wypadki z rządowymi autami potwierdzają - polskie drogi jednymi z najniebezpieczniejszych
  • Łukasz ZboralskiAutor:Łukasz Zboralski

Wypadki z rządowymi autami potwierdzają - polskie drogi jednymi z najniebezpieczniejszych

Dodano: 
Wypadek z udziałem rządowej limuzyny, Oświęcim
Wypadek z udziałem rządowej limuzyny, Oświęcim Źródło: PAP / Andrzej Grygiel
Dzisiejsza kolizja z udziałem samochodu, w którym jechała premier Beata Szydło to kolejne zdarzenie z udziałem rządowych samochodów. Gdy głębiej się nad tym zastanowić, nie ma w tym nic dziwnego, polskie drogi są jednymi z najniebezpieczniejszych w Europie - jazda po nich jest jak jazda po polu minowym.

Tymczasem – co przy częstych zdarzeniach z udziałem samochodu BOR jest ironią – żaden z rządów od 27 lat nie zabrał się za realne działania na rzecz poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Jeszcze w czasie, gdy rząd PO-PSL markował, że coś robi i powołał Pawła Olszewskiego na pełnomocnika ds. bezpieczeństwa transportu (który potem w Sejmie głosował za odebraniem gminom fotoradarów!), wypisałem cztery zadania dla rządu, bez których na polskich drogach nic się nie zmieni. Niestety żadnego z tych zadań poprzednicy nie zrealizowali. Warto je przypomnieć, bo nie widać, żeby rząd PiS miał też świadomość, że trzeba to w końcu w Polsce zrobić:

1. Zmiana policyjnego systemu zbierania danych o wypadkach
To absolutny priorytet. Bo nie istnieje dziś w Polsce żadna wiedza na temat przyczyn wypadków. Policyjny system pozwala wybrać tylko jedną pozycję dotyczącą przyczyny. Jak udowodniła m.in. kontrola NIK, zwykle wybierane jest „niedostosowanie prędkości do warunków na drodze”, choć często to nie jest główna przyczyna i okazuje się to np. podczas sądowych rozpraw. To dlatego mamy dziś kuriozalne statystyki, z których wynika, że na polskich drogach wypadków spowodowanych niesprawnością pojazdu jest trzykrotnie mniej niż w Niemczech. To dlatego mamy w kraju zakręty, na którym dochodzi do 50 wypadków rocznie.

Bez rzetelnej wiedzy na temat tego, dlaczego dochodzi do wypadków, nie da się rzetelnie zaplanować żadnych działań, w tym kampanii społecznych (dziś prowadzone są „na oko”). Nie da się nawet dobrze zaplanować badań naukowych, mogących pogłębić wiedzę.

2. Wprowadzenie audytów po wypadkach śmiertelnych
Nie da się planować i wprowadzać zmian, które będą lepiej chroniły ludzi na drogach, jeśli nie będziemy mieli szerokiej wiedzy. Sam policyjny system nie wystarczy. Musimy wprowadzić audyty po tych najtragiczniejszych wypadkach. Wzór jest gotowy. Takie procedury prowadzone są przez Skandynawów i inne kraje Europy Zachodniej.

Musi to być audyt w miejscu zdarzenia, w którym brać udział będą m.in. eksperci od inżynierii drogowej. Tylko tak da się wyeliminować wady drogowe – dziś one w policyjnych statystykach jako przyczyny wypadków właściwie nie istnieją. A przecież istnieją! Żeby to miało sens, każdy audyt musi skończyć się wnioskami, również infrastrukturalnymi. Niewprowadzenie zaleceń będzie musiało być związane z bardzo dotkliwą karą dla zarządcy drogi.

3. Zamiana Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w kompetentny organ
Nie da się już dłużej bronić tworu, który składa się z ministra infrastruktury (z urzędu) i urzędników oddelegowanych z innych resortów oraz podległych im instytucji. Spotykający się raz na jakiś czas ludzie, na których nikt nie może niczego wymusić, to nie jest organ państwa – to kuriozum. To jest udawanie przed obywatelami, że coś się robi. To jest nie tylko niegodne ale i niebezpieczne. Po analizach Banku Światowego i miażdżącym w tej kwestii raporcie NIK miała nastąpić zmiana instytucjonalna. Skończyło się na powołaniu pełnomocnika rządu PO-PSL, który nic nie zdziałał.

Potrzebny jest centralny organ państwa, który będzie nadzorował sprawy BRD, ale będzie miał kompetencję – by nie tylko tworzyć papierowe plany i odbierać papierowe sprawozdania z tego, co służby i instytucje i tak robią. Musi powstać w Polsce silna struktura, która będzie nadzorować, czy policja właściwie wywiązuje się z nałożonych na nią obowiązków, czy GDDKiA realizuje plany budowy bezpiecznych dróg albo przebudowy miejsc niebezpiecznych, czy wprowadzane i prowadzone właściwie są programy edukacyjne itd.

4. Budżet na BRD
Zwiększanie sankcji za łamanie prawa na drodze było w kraju potrzebne – i nadal jest w niektórych obszarach. Ale plan na poprawę nie może polegać tylko na smaganiu karami kierowców. Trzeba też inwestować – w edukację, ratownictwo i inżynierię. Dziś te pieniądze są rozproszone po licznych instytucjach, które twierdzą, że poprawiają bezpieczeństwo. W ten sposób nie ma nawet kontroli nad tym, czy rzeczywiście chodzi o BRD. Skończmy z mydleniem oczu i mówieniem, że przecież wydajemy na poprawę bezpieczeństwa budując autostrady. Musimy być konkretni.

Musi powstać oddzielny budżet. Jest plan – to i musimy wiedzieć, ile jego wykonanie będzie kosztowało. A dbanie o bezpieczeństwo kosztuje i to nie mało.

----------------------------------
Autor jest ekspertem z dziedziny BRD, redaktorem naczelnym pierwszego w Polsce portalu informacyjnego o bezpieczeństwie na drogach brd24.pl

Czytaj też:
Wypadek kolumny rządowej. Premier Szydło transportowana śmigłowcem do Warszawy

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także