Jak poinformował Borowiak, "z informacji kryminalnych wynikało, że w Kaliszu można załatwić lewy certyfikat, potwierdzający zaszczepienie na koronawirusa". Proceder miał mieć miejsce w jednym z punktów w Kaliszu, które miało podpisane porozumienie z NFZ na wykonywanie szczepień.
"Turystyka covidowa"
Do Kalisza przyjeżdżali ludzie z całej Polski. "Jeden od drugiego dowiadywali się, że właśnie w Kaliszu można załatwić fałszywy dokument" – powiedział rzecznik.
Klient – jak wyjaśnił Borowiak – wpłacał od 500 do 700 zł, a pielęgniarki wprowadzały dane do systemu i drukowały certyfikat, potwierdzający rzekome zaszczepienie na koronawirusa. "W pewnym momencie okazało się, że w Kaliszu chętnie szczepiły się osoby z Warszawy, Poznania, Wrocławia i wielu innych miast" – dodał Borowiak.
Każda z pielęgniarek była zatrudniona w innym miejscu ale współpracowały ze sobą. "Najbardziej kluczowa była jednak z nich, która pracowała w punkcie, gdzie dane wprowadzano do systemu" – wyjaśnił rzecznik.
Dodał, że "to początkowy etap tej sprawy". "Zabezpieczono sprzęt komputerowy i dokumentację. Będziemy też ustalać osoby, które skorzystały z tych usług" – zaznaczył.
Jak poinformował PAP rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp. Maciej Meler kobiety przywieziono do prokuratury w Kaliszu i "dzisiaj rozpoczęto przesłuchiwania".
Coraz gorsza sytuacja epidemiczna w Polsce
Z czwartkowych informacji przekazanych przez Ministerstwo Zdrowia wynika, że ostatniej doby doszło do największej liczby zakażeń od początku czwartej fali. Potwierdzono 15 515 nowych zachorowań, zmarło 250 osób.
Czytaj też:
"Żarty się skończyły". Sutkowski: Kto uważa, że umierają statyści, niech się czym prędzej ogarnieCzytaj też:
Ponad 15,5 tys. nowych zakażeń. Zmarło 250 osób