Do Torunia po sacrum
  • Andrzej HorubałaAutor:Andrzej Horubała

Do Torunia po sacrum

Dodano: 
Do Torunia po sacrum
Do Torunia po sacrum Źródło: fot. SŁAWOMIR KOWALSKI/POLSKA PRESS/east news
Problem z architekturą sakralną: rozpięta między reformami soborowymi a tęsknotą za dawnym ładem, nosząca znamiona religijnego analfabetyzmu architektów i estetycznej ignorancji księży, często owocuje potworkami.

Wydziedziczenie. Przecież to czuję, gdy myślę o współczesnej architekturze sakralnej. Brak odpowiedniej formy, brak języka do wyrażenia mej wiary. Albo chłodnynieprzyjazny zimny beton, czyli co? Komunikat o śmierci Boga, o milczącym Bogu w Auschwitz, o naszym wyobcowaniu, albo próby kreowania jakiejś posoborowej wspólnotowej przestrzeni, likwidacja resztek przestrzennego ładu,jaki pozostał po mszy starego rytu.

 Obce mi są te kościoły, szersze niż dłuższe, owalne, boli mnie destrukcja dawnej mszy w imię przekonania, że najważniejsza jest wspólnota, która gromadząc się wokół ołtarza, afirmując niejako sama siebie, wytworzy sacrum, że patrząc się na siebie wzajem, likwidując hierarchię i hieratyczność, spłaszczając obrzęd, demokratyzując go, ściągniemy do siebie Boga. 

Czynienie z mszy międzyludzkiego spektaklu, w którym ksiądz otoczony wiernymi odgrywa z nimi dialogiczne przedstawienie, nie do końca mnie przekonuje i bezsilnie tęsknię do czasów, gdy rękojmią aktu ofiary był rytuał, uporczywe powtarzanie odwiecznych formuł, zdań mających moc przekształcania rzeczywistości i przemiany świata. 

Bo religia to wielki wysiłek przeniesienia doświadczenia religijnego, ocalenia go, uobecniania, ponawiania przez gesty, ryty, zwyczaj. Wbrew upływowi czasu, zmęczeniu, banałowi codzienności.

 A w dodatku jeszcze inna dewastacja kościelnych wnętrz, w których zapobiegliwy proboszcz ascezie i szorstkości murów przeciwstawia swój smak i oschłość architektury zmiękcza własnymi dekoracjami, doprowadzając do kociokwiku form, materiałów, kolorów. Atakuje mnóstwem obrazów, przywieszek, błyskotek, a dokładają się do tego jeszcze małe wspólnoty, kółka, praktycy różnych form pobożności i nabożeństw, fani poszczególnych świętych, pstrząc przestrzeń swoimi totemami. 

Więc modlę się w tych wnętrzach walcząc z rozproszeniem, czując, że przestrzeń zorganizowana jest jakby wbrew mnie. Więc modlę się, koncentrując na jednym detalu, jednym elemencie: dziwnej geometrii krzyża, załamaniu światła na ceglanym murze…

Cały artykuł dostępny jest w 15/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także