Jak zaznaczył polityk o tym, że komisja chce go przesłuchać dowiedział się z mediów, ale jak otrzyma wezwanie, nie ma zamiaru unikać złożenia zeznań.
– Czekam z niecierpliwością na to wezwanie, bo już w mediach czytałem... Ja nie odbierałem niczego, ani żona – tłumaczył w rozmowie z RMF FM.
Piramida finansowa
Spółka Amber Gold, która powstała w 2009 r., podawała się za firmę składującą metale szlachetne, inwestowała w złoto i inne kruszce, a także oferowała klientom kontrowersyjne lokaty w złoto, srebro i platynę, podpisując z nimi tzw. "umowy składu". Po zastrzeżeniach Komisji Nadzoru Finansowego oraz w związku ze śledztwem, które na zlecenie Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prowadzi ABW, w 2012 r. podjęto decyzję o likwidacji i zamknięciu jej oddziałów, a także o wypowiedzeniu wszystkim klientom przedsiębiorstwa obowiązujących umów depozytów towarowych.
Marcin P., szef Amber Gold, usłyszał w sumie 17 zarzutów dotyczących m.in. poświadczenia nieprawdy, nieskładania sprawozdań finansowych spółki, działalności kantorowej bez wpisu do rejestru i działalności bankowej bez zezwolenia. Liczne zarzuty niedopełnienia obowiązków postawiono też pracownikom gdańskich urzędów skarbowych, a także sądów. Kwota roszczeń wobec Amber Gold przekroczyła 600 mln złotych. Marcinowi P. grozi za to 15 lat więzienia.
Czytaj też:
Michał Tusk stanie przed komisją ds. Amber Gold przed wakacjamiCzytaj też:
Afera Amber Gold. Marcin P. wprowadził w błąd resort gospodarkiCzytaj też:
Pawlak przed komisją ds. Amber Gold. Będzie wniosek o skonfrontowanie go z Mąką