Kratiuk: Rząd otwiera szeroko furtkę dla ideologii LGBT

Kratiuk: Rząd otwiera szeroko furtkę dla ideologii LGBT

Dodano: 
Krystian Kratiuk
Krystian Kratiuk Źródło:pch24.pl
– Niestety jestem absolutnie przekonany, że rząd Mateusza Morawieckiego stwierdził, iż pójdzie na całość w liberalną agendę obyczajową Unii Europejskiej, ponieważ musi w jakiś sposób spłacić wszelkie należności – mówi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl Krystian Kratiuk, redaktor naczelny PCh24.tv.

DoRzeczy.pl: W ubiegły wtorek Rada Ministrów przyjęła „uchwałę antydyskryminacyjną”. To decyzja mająca stanowić rozwiązanie pewnego problemu, a może uleganie naciskom Unii Europejskiej i lewicowych aktywistów?

Krystian Kratiuk: Niestety jestem absolutnie przekonany, że rząd Mateusza Morawieckiego stwierdził, iż pójdzie na całość w liberalną agendę obyczajową Unii Europejskiej, ponieważ musi w jakiś sposób spłacić wszelkie należności. Chodzi nie tylko o pomoc dla ukraińskich uchodźców. Nie zapominajmy o Krajowym Planie Odbudowy, który miał być dofinansowany przez Unię Europejską. W pewnym momencie trzeba było wybrać i, mówiąc wprost, dać coś na ofiarę Brukseli. UE musiała mieć jakiś łup, żeby się zgodzić na te pieniądze. Wiemy, że rządzący cały czas liczą na te pieniądze, ponieważ na tym oparli całe swoje funkcjonowanie. W przyszłym roku są wybory i w dobie inflacji oraz wielkich problemów gospodarczych władza nie może powiedzieć, że dodatkowo w budżecie państwa nie ma pieniędzy na program 500 plus, trzynaste i czternaste emerytury itd. Kiedy Mateusz Morawiecki był jeszcze bankowcem, goszcząc w słynnej restauracji „Sowa i przyjaciele” raczył był powiedzieć, że ludzi można zmieniać tylko podczas wojny, bo wojna zawsze zmienia perspektywę. W tej chwili mamy wojnę i podczas niej premier stara się najwidoczniej za plecami Polaków uchylać bardzo szeroko furtkę do tego, aby cała agenda LGBT zaistniała w Polsce.

Czy według Pana ten kierunek obrany przez rząd spotka się ze stanowczą reakcją katolików?

Chciałbym zwrócić uwagę na bardzo ważną rzecz. Mało kto zwraca uwagę na to, co się stało we wtorek, kiedy Rada Ministrów przyjęła tę uchwałę. Mało kto zwracał uwagę na to, że przyjęło ją Ministerstwo Rodziny i to ono będzie twarzą tej decyzji. To jest o tyle ważne, że właśnie kwestia rodzin i sprawy dotyczące LGBT są na ostrzu noża od dawna. Mało kto mówi o tym, że w samym Prawie i Sprawiedliwości nie słyszy się o interwencji w tej sprawie. Życzyłbym sobie, żeby w katolickim kraju, w którym większość Polaków cały czas ma w tej sprawie jednoznacznie konserwatywne przekonanie, w tej chwili podniosły głos wszystkie prawicowe, konserwatywne prorodzinne i katolickie organizacje społeczne. Wzywam też wszystkich polityków prawej strony do tego, żeby lobbowali w rządzie o wycofanie się z tej uchwały. Wzywam do tego polityków Konfederacji, Solidarnej Polski, prawe skrzydło Prawa i Sprawiedliwości z posłami Macierewiczem i byłą premier Beatą Szydło na czele, a także Polskie Stronnictwo Ludowe. Musimy zdać sobie sprawę, że ta kwestia jest naprawdę bardzo poważna. Uchwała o zakazie dyskryminacji – to brzmi bardzo niewinnie, ale pamiętajmy, że absolutnie każdy rząd zachodni, łącznie z tzw. prawicowymi i konserwatywnymi albo chadeckimi dokładnie od tego zaczynał. Mianowicie mówił o braku dyskryminacji w dokumentach i monitorowaniu przepisów, a potem krok po kroku dochodziło najpierw do zakazu krytykowania ideologii LGBT, a następnie lub w międzyczasie do legalizacji związków jednopłciowych.

Jak skomentuje Pan wyrok sądu w Kolonii ws. ks. prof. Dariusza Oko, który krytykując homolobby w Kościele, został oskarżony o dyskryminację homoseksualistów?

Po pierwsze, bardzo się cieszę, że ksiądz Oko nie został skazany na karę więzienia, która mu groziła. Po drugie, i co najważniejsze, zwracam wszystkim uwagę na absurdalność sytuacji i czasów, w których żyjemy. Oto jeden ksiądz katolicki wzywa przez sąd drugiego księdza katolickiego za to, że ten powiedział, iż rakiem na ciele Kościoła są homoseksualiści w sutannach, tworzący homoseksualne kliki i deprawujący młodzież. To potem jest przedstawione jako skandale obyczajowe i wykorzystywane jako pałka na Kościół. Ksiądz, który oskarżył ks. Oko, jest zdeklarowanym homoseksualistą. Są różnorakie zdjęcia, na których całuje się z innymi mężczyznami. Był również wicerektorem seminarium i można się tylko domyślać, że to, czego uczył swoich podwładnych, nie było konserwatywną wiarą katolicką.

Jaki wniosek płynie z tej sprawy dla katolików w Polsce?

To pokazuje, w jak bardzo absurdalnych czasach żyjemy i jak wiele zależy od tego, od czego zaczęliśmy tę rozmowę, czyli zwracania uwagi na każde słowo. Ks. Oko stanął przed sądem, musi zapłacić karę za pisanie o homoseksualistach, którzy kryją zło w Kościele. To, co bardzo istotne albo najważniejsze w całej tej sytuacji to fakt, że jego wolność wypowiedzi została ograniczona przez niemiecki sąd. Mimo wszystko trzeba przyznać, że sąd ograniczył wolność ks. Oko, mówiąc o tym, że nie powinien on używać pewnych sformułowań. Zatem albo ks. Oko rzeczywiście użył złych sformułowań, albo to kwestia błędnego tłumaczenia, tak jak twierdzi sam zainteresowany. Nie chciałbym, abyśmy po tym wyroku popadali w jakiś szalony tryumfalizm mówiący o tym, że po przeprosinach wystosowanych do ks. Rothe musimy teraz wszyscy uważać na słowa. Cała nasza katolicka strona opinii publicznej już od lat walczy o to, aby słowa mogły być dobierane w pełnej wolności, dopóki nie przekraczają granicy czyjejś godności. Oczywiście słowa należy zawsze dobierać w taki sposób, żeby nikogo nie skrzywdzić. Z wielką troską przyglądajmy się jednak wszystkiemu, co będzie się działo po tym wyroku, ponieważ obawiam się, iż wolność słowa księży katolickich w Niemczech może być teraz ograniczona. Co prawda księży katolickich w Niemczech to nie bardzo będzie obchodziło, bo zdecydowana większość z nich to liberałowie i progresiści, ale zdarza się, że na język niemiecki są tłumaczone teksty takich księży jak ks. Dariusz Oko.

Czytaj także