Przypomnijmy, że pod koniec lutego wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki mówił w jednym z wywiadów o kulisach debaty w tej instytucji. Donald Tusk miał wówczas stwierdzić, że droga prowadząca do nałożenia na Polskę sankcji jest "optymalna". – Jeden z posłów Platformy Obywatelskiej krzyknął wtedy do Tuska "szmata". (...) Był tak oburzony tą sytuacją – mówił Czarnecki, który nie zdradził wówczas nazwiska polityka.
Czytaj też:
Czarnecki ujawnia kulisy debaty w PE: Polityk PO krzyknął do Tuska "szmata"
– Rada Europejska nie powinna wybierać przewodniczącego bez wsparcia kraju macierzystego. Sam wspierałem elekcję Donalda Tuska na pierwszą połowę kadencji. Ale po przekroczeniu tej granicy zgodziłem się na propozycję Jarosława Kaczyńskiego – wskazuje w rozmowie z tygodnikiem Saryusz-Wolski. Jak dodaje, "szedł na druty", choć wielu mówiło mu wówczas "nie rozumiemy" – dodaje relacjonuje Saryusz-Wolski w rozmowie z tygodnikiem.
Europoseł tłumaczy, że "chodziło o to, aby rejtanowskim gestem przeciwstawić się biczowaniu Polski oraz by nie było sytuacji, w której Polska nawet nie może zgłosić weta i odciąć się od tej, dla niej nie do zaakceptowania, kandydatury". – A był taki zamiar, by przeprowadzić wybór po cichu, okólnikiem, ponad głową Polski – przekonuje polityk.