O dsiadujący wyrok w norweskim więzieniu Anders Breivik, który zastrzelił w masakrze na wyspie Utoya 77 osób, ma do swojej dyspozycji konsolę PlayStation i nawet, skarżąc się do sądu na nieludzkie traktowanie, wytykał, że nie jest to najnowszy model tego sprzętu (proces z norweskim rządem wygrał i dostał odszkodowanie wynoszące w przeliczeniu 150 tys. zł, choć akurat nowej konsoli mu nie dano).
Polska właśnie skręca w zupełnie inną stronę niż Norwegia. Jeszcze kilka lat temu konsola do gier była w co piątej celi. Dziś żaden osadzony w kraju nie może sobie pograć w gry, konsoli nie ma w ani jednej celi. Ponieważ pozwolenia na taki sprzęt dawali dyrektorzy zakładów karnych, rząd wymusił zmianę tego podejścia – i nikt już zgód nie dostaje.
Okazało się, że to tylko preludium do poważniejszych zmian. Rząd przyjął projekt nowelizacji prawa, który ma sprawić, że przebywanie w więzieniu stanie się mniej przyjemne. Przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości podkreślają nawet, że właśnie to jest celem zmiany prawa, nazywając nowelizację hasłem: „Więzienie to nie sanatorium”. Dlaczego?
– Służba Więzienna ma zapewnić obywatelom bezpieczeństwo, izolując sprawców przestępstw, ale wykonuje też zadania penitencjarne. Są wychowawcy, psychologowie, terapie. Jest jednak pewna kategoria obywateli, których być może nigdy nie sprowadzimy na drogę prawa i praworządności – tłumaczy „Do Rzeczy” Michał Woś, wiceminister sprawiedliwości. – Stąd właśnie pomysł na zaostrzenie kar w Kodeksie karnym, zaostrzenie kar dla recydywistów oraz pomysł na dyscyplinę w więzieniach. Te działania mają skłonić tych, którzy myślą o powrocie na przestępczą drogę, do zastanowienia się czy w więzieniu było im tak dobrze, czy było tam komfortowo.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.