Podczas środowej debaty z Rafałem Trzaskowskim były premier zadeklarował, że przeciwnicy aborcji nie znajdą się na listach Platformy Obywatelskiej w nadchodzących wyborach.
– Żeby nie było wątpliwości, bo ktoś powie i słusznie, że to trochę długo to trwało i PO nie była w tym jednorodna. W tych sprawach będę bezwzględnie egzekwował swoją pozycję w PO w czasie kształtowania list do parlamentu. Jeśli dzisiaj mówię, że my gwarantujemy kobietom podejmowanie decyzji, to nie będę chciał się później wstydzić dlatego że ktoś będzie reprezentował inne zdanie, będąc z naszych list. To macie zagwarantowane – obiecał Donald Tusk.
Ta deklaracja wywołała spore kontrowersje. Komentatorzy zwracają uwagę, że w PO nadal było kilkoro konserwatystów, którym trudno będzie dostosować się zradykalizowanej linii wytyczonej przez Tuska.
Fabisiak: Połączył propozycję z groźbą
Joanna Fabisiak w poprzednich latach sprzeciwiała się próbom liberalizacji prawa aborcyjnego. Jak podkreśla w rozmowie z Interią, Platforma Obywatelską jest partią demokratyczną, a w pewnych sprawach posłowie mieli wolny wybór. Poseł zaznaczam że było to "sensowne rozwiązanie", biorąc pod uwagę szerokie spektrum polityczne PO. – Przewodniczący powiedział, co powiedział - dodaje.
Sama podkreśla, że traktuje słowa Tuska jako "propozycja". - Może niedobrze, że połączono to z pewną groźbą, użyciem argumentu listy. W sensie etycznym, coś takiego powinno być ostatnim etapem - dodaje poseł.
Fabisiak podkreśla, że jeżeli ideowy profil partii zacznie się zmieniać, to ktoś, kto uzna to za niezgodne z jego przekonaniami, sam "wyciągnie wnioski i podejmie odpowiednie decyzje".
Czytaj też:
Warzecha: Paweł Kowal rżnie głupaCzytaj też:
"Wyzwanie dla każdego patrioty". Tusk o nowoczesnym patriotyzmie