Pod koniec czerwca Roman Giertych zorganizował w ogrodzie przy swojej podwarszawskiej willi huczne przyjęcie z okazji urodzin małżonki Barbary. Goście, wśród których nie brakowało znanych osobistości, bawili się świetnie. Sąsiedzi jednak nie byli imprezą zachwyceni: dwukrotnie wzywali policję. Później złozyli oficjalną skargę na policji o zakłócanie ciszy nocnej. Mecenas Roman Giertych, były minister edukacji w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego, będzie więc musiał pofatygować się na komisariat i złożyć wyjaśnienia.
"Podczas przyjęcia serwowano... alkohol. Nikt go w prawdzie nie nadużył, ale zdaję sobie sprawę ze złego przykładu, który rozsiał się wobec okolicznej ludności (...) podczas imprezy goście śpiewali "Sto lat", jakby nie wiedzieli, że tego typu życzenia w dobie obniżenia wieku emerytalnego są czystym przejawem braku propaństwowej postawy zachęcającym do nieodpowiedzialnego obciążania długim wiekiem ZUS-u (...) W związku z powyższym przedkładam wniosek o powołanie Komisji Śledczej ds. zbadania przyczyn, przebiegu i skutków imprezy w domu państwa Giertych" - napisał były minister na swoim profilu na Facebooku. Policji, jak widać, te wyznania nie wystarczają.