W sensie politycznym wojna polsko-polska jest wojną pozycyjną – mimo nieustającego huku armat i wciąż podejmowanych ofensyw nic praktycznie się nie zmienia, bo trudno uznać za zmianę to, że pewna część wrogów PiS raz deklaruje głosowanie raczej na PO, a raz raczej na Nowoczesną. Jeśli natomiast obserwować rzucane hasła i wymieniane argumenty, to pojawia się obraz zupełnie inny. Obraz dwóch bokserów, raczej lżejszej wagi, skaczących bezustannie dookoła siebie po całym ringu w poszukiwaniu pozycji najlepszej do zadawania sobie nawzajem ciosów. Obserwatorzy tego widowiska wiedzą, że fakt, iż po kilku wzajemnych atakach każdy z zawodników znalazł się w narożniku, w którym wcześniej był przeciwnik, nie ma najmniejszego znaczenia. Kilka kolejnych zwodów i podskoków, a będzie odwrotnie. Liczy się przecież tylko jedno – wymarzony cios na punkt. Taki, który dojdzie, zaboli i w miarę możliwości osłabi przeciwnika.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.