Do zdarzenia doszło w poniedziałek przed Pomnikiem Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 roku, gdzie zgromadziło się kilka osób. Policjanci powalili je na ziemię, a następnie wynieśli poza plac co najmniej dwie z nich.
Interwencję funkcjonariuszy zarejestrowała kamera Polsat News. Stacja podaje, że na razie nie wiadomo, co było powodem policyjnej akcji.
Plac Piłsudskiego. Dlaczego interweniowała policja?
Prawdopodobnie chodziło o napis na wieńcu, który przyniosły te osoby. Brzmiał on: "Pamięci 95. ofiar Lecha Kaczyńskiego, który - ignorując wszelkie procedury - nakazał pilotom lądować w Smoleńsku. Naród Polski, spoczywajcie w pokoju".
Kilka minut później na placu Piłsudskiego pojawili się premier Mateusz Morawiecki, prezes PiS Jarosław Kaczyński, szef MON Mariusz Błaszczak i poseł PiS Antoni Macierewicz.
13. rocznica katastrofy smoleńskiej
10 kwietnia 2010 r. na lotnisku w Smoleńsku rozbił się rządowy samolot Tu-154M. Zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński wraz z małżonką Marią Kaczyńską, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, a także wielu urzędników państwowych, wojskowych i duchownych. Delegacja leciała do Rosji na obchody rocznicowe zbrodni katyńskiej.
Zgodnie z tzw. raportem Millera tupolew zahaczył lewym skrzydłem o brzozę, obrócił się i uderzył w ziemię. Z kolei według ustaleń podkomisji kierowanej przez Antoniego Macierewicza na skrzydle doszło do eksplozji.
W kwietniu ub.r. podkomisja zaprezentowała ostateczny raport ze swoich prac. Macierewicz przekazał, że katastrofa z 10 kwietnia 2010 r. była wynikiem "aktu bezprawnej ingerencji". Podkomisja unieważniła też raport Millera.
Sejm RP w uchwale z 2010 r. uznał katastrofę w Smoleńsku za największą tragedię w powojennej historii Polski.
Czytaj też:
Prezydent: Lech Kaczyński był moim mistrzemCzytaj też:
"Poniedziałek Wielkanocny ma w tym roku szczególny wymiar". Premier o dwóch rocznicach