Prezydent: Lech Kaczyński był moim mistrzem

Prezydent: Lech Kaczyński był moim mistrzem

Dodano: 
Prezydent Andrzej Duda
Prezydent Andrzej Duda Źródło:PAP / Łukasz Gągulski
Profesor Lech Kaczyński to mój prezydent, mój mistrz, z którym współpracowałem w kancelarii – powiedział w Krakowie prezydent Andrzej Duda.

W poniedziałek rano prezydent złożył wieniec przed sarkofagiem śp. Marii i Lecha Kaczyńskich w krypcie na Wawelu.

– 13 lat minęło od tamtego 10 kwietnia. W jakimś sensie już jest naszym zwyczajem, że tutaj spotykamy się zawsze o poranku w katedrze wawelskiej, najpierw na mszy świętej, a później przy grobie pary prezydenckiej, po to żeby pomodlić się, żeby oddać hołd, po to żeby wspomnieć panią prezydentową, pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jak i wszystkich, którzy wtedy zginęli pod Smoleńskiem – powiedział prezydent podczas wypowiedzi dla mediów w Krakowie.

Podkreślił, że to byli "nasi przyjaciele, ludzie oddani Rzeczypospolitej, oddani sprawie Polski, którzy tam pojechali wtedy, by oddać hołd naszym oficerom pomordowanym przez Sowietów w Katyniu".

Duda: Ci ludzie wiele dla Polski zrobili

– To byli ludzie dla Polski bardzo zasłużeni, którzy wiele dla niej zrobili. Do dzisiaj wielki żal pozostaje, że nie mogli dalej kontynuować swojego dzieła, nie mogli dla Polski dalej pracować, ale robimy co w naszej mocy, żeby te sprawy dalej prowadzić, tak jak oni by sobie wyobrażali – dodał.

– Dla mnie pan prezydent, profesor Lech Kaczyński, mój prezydent, mój mistrz, z którym wtedy pracowałem w kancelarii. Dziś jest ten szczególny dzień – mówił, zapowiadając, że udaje się do Warszawy, gdzie w następnych godzinach będzie składał kwiaty przy grobach i pomnikach ofiar katastrofy smoleńskiej.

13. rocznica katastrofy smoleńskiej

10 kwietnia 2010 r. na lotnisku w Smoleńsku rozbił się rządowy samolot Tu-154M. Zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński wraz z małżonką Marią Kaczyńską, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, a także wielu urzędników państwowych, wojskowych i duchownych. Delegacja leciała do Rosji na obchody rocznicowe zbrodni katyńskiej.

Zgodnie z tzw. raportem Millera tupolew zahaczył lewym skrzydłem o brzozę, obrócił się i uderzył w ziemię. Z kolei według ustaleń podkomisji kierowanej przez Antoniego Macierewicza na skrzydle doszło do eksplozji.

W kwietniu ub.r. podkomisja zaprezentowała ostateczny raport ze swoich prac. Macierewicz przekazał, że katastrofa z 10 kwietnia 2010 r. była wynikiem "aktu bezprawnej ingerencji". Podkomisja unieważniła też raport Millera.

Sejm RP w uchwale z 2010 r. uznał katastrofę w Smoleńsku za największą tragedię w powojennej historii Polski.

Czytaj też:
13. rocznica katastrofy smoleńskiej

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także