Przewodniczący Platformy Obywatelskiej w porannym programie radiowym stwierdził, że jest przeciwnikiem projektu likwidującego obowiązującą w Polsce zmianę czasu. Uznał, że nie jest to sprawa priorytetowa dla państwa polskiego i że dystansuje się od takich projektów.
Nieznane koszty
Schetyna przyznał, że nie ma bezpośredniej unijnej dyrektywy, która blokowałaby w Polsce rzeczoną zmianę, ale nie popiera tego pomysłu, gdyż nie wie, jak takie rozwiązanie przełożyłoby się na sytuację finansową państwa i Polaków. – Ja mam dystans, dlatego że trzeba po prostu zobaczyć, jakie są koszty tej zmiany – zapewnił polityk.
Schetyna wskazał również na skomplikowaną sytuację ludzi mieszkających przy granicy, dla których zmiany mogłyby być bardzo kłopotliwe. – Sytuacja jest trudna – ja myślę, że najtrudniejsza dla tych, którzy mieszkają przy granicy. I ten czas, kiedy Europa cała zmienia czas, tutaj ten czas by zostawał ten sam – argumentował przewodniczący PO.
Zmiana od przyszłego roku?
Rezygnację z czasu zimowego postulowali ostatnio posłowie PSL-u, a głównym ich argumentem za przeprowadzeniem zmiany były względy zdrowotne. – W polskich warunkach klimatycznych jesień staje się koszmarna, bo większość z nas kończy pracę po zmroku – uzasadniał były minister rolnictwa, Marek Sawicki z PSL. Jego zdaniem zmiana czasu u wielu osób powoduje problemy z przestawieniem organizmu.
– Ponadto w dwie noce w roku dochodzi do kłopotów z transportem publicznym – przekonywał polityk.
11 października, pomysł likwidacji zmiany czasu, na posiedzeniu sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych, poparli posłowie wszystkich klubów. Jeśli projekt PSL zostanie przyjęty przez Sejm, oznacza to, że jedynym obowiązującym czasem będzie tzn. czas letni. Zmiana weszłaby w życie jesienią przyszłego roku. Czytaj też:
Będą zmiany w gabinecie cieni PO. Schetyna: Zrobimy rekonstrukcję