"Cena za milczenie". Romaszewska ujawnia kulisy zwolnienia z Biełsatu

"Cena za milczenie". Romaszewska ujawnia kulisy zwolnienia z Biełsatu

Dodano: 
Agnieszka Romaszewska-Guzy, była dyrektor TV Biełsat
Agnieszka Romaszewska-Guzy, była dyrektor TV Biełsat Źródło:PAP / Marcin Obara
Niczego nie podpisałam, nie muszę gryźć się w język – powiedziała Agnieszka Romaszewska-Guzy, ujawniając kulisy negocjacji ws. jej odejścia z Biełsatu.

W miniony wtorek Agnieszka Romaszewska-Guzy została odwołana z funkcji dyrektora telewizji Biełsat. Pełniła ją, z krótką przerwą w 2009 roku, przez 17 lat. Decyzja ta spotkała się z lawiną krytyki. Oburzenie popłynęło zarówno od polityków, jak dziennikarzy.

Romaszewska o zwolnieniu z Biełsatu: Nie spodziewałam się

Teraz dziennikarka postanowiła ujawnić kulisy swojego zwolnienia w rozmowie z portalem Interia. Przyznała w niej, że nie spodziewała się tej decyzji, choć jej nie wykluczała.

– Wielokrotnie wychodziłam suchą nogą z różnych opałów, więc wydawałoby się, że widmo zwolnienia mnie nie dotyczy. Przecież nie przyszłam z ekipą Jacka Kurskiego – powiedziała. Romaszewska przypomniała tu, coś – co jak stwierdziła niewiele osób dziś pamięta – że w 2016 r. startowała przeciwko Jackowi Kurskiemu w konkursie na prezesa TVP.

Kiedy dziennikarz zasugerował Romaszewskiej, że jako osoba "utożsamiana z poglądami sprzyjającymi PiS" i jako córka doradczyni prezydenta Andrzeja Dudy i żona ambasadora w Kijowie, może "po prostu nie nadaje się do nowej TVP", ta odparła: "Dopuszczam możliwość, że ktoś tak uważa, ale nie znaczy, że zgadzam się z podobnym rozumowaniem".

– Jestem pełnoletnia od 40 lat, co moja matka ma wspólnego ze sprawą? Co jej rola ma do mojej pracy? – pytała, po czym zauważyła, że obecny szef TVP Word Michał Broniatowski "nie odpowiada za to, że jego ojciec był wysokim urzędnikiem PRL". – A ja miałabym nie móc pracować w TVP, bo moja matka pracuje u prezydenta Dudy? Jakoś oczywiście jesteśmy wychowani, ale nie odpowiadamy za rodziców – zaznaczyła.

Dwa dni negocjacji i "cena za milczenie"

W rozmowie była już szefowa Biełsatu ujawniła, że negocjacje w sprawie jej odejścia trwały dwa dni.

– Próbowano mnie skłonić do odejścia na własną prośbę. Tylko że ja nie miałam powodu, żeby odchodzić. Dlatego nie chciałam nic podpisać, żadnego porozumienia stron. Choć, gdy doszliśmy do odprawy wysokości czternastu pensji, zaczęłam się nawet zastanawiać... Pomyślałam: "cholera, mogłabym sobie przez jakiś czas spokojnie pożyć". Jestem tylko człowiekiem – przyznała.

Zapytana wprost, czy czternaście pensji miało być ceną za milczenie, dziennikarka oświadczyła, że niczego nie podpisała, więc nie musi gryźć się w język. – Dziewięć płatnych miesięcy zakazu konkurencji, trzy wypowiedzenia, miesiąc odprawy emerytalnej i półtora miesiąca urlopu – wymieniła.

Telewizja Biełsat została uruchomiona w grudniu 2007 roku. Stacja nadaje w językach: białoruskim, rosyjskim i ukraińskim. Jest częścią Telewizji Polskiej i od początku współfinansuje ją polskie Ministerstwo Sprawa Zagranicznych. Z inicjatywą utworzenia w ramach TVP kanału dla widzów z Białorusi wyszła właśnie Agnieszka Romaszweska-Guzy, która wkrótce stanęła na czele nowo uruchomionej stacji.

Czytaj też:
Romaszewska: Ścięcie budżetu o połowę to dekapitacja Biełsatu
Czytaj też:
"MSZ nie zajmuje się robieniem telewizji". Wroński odpowiada na zarzuty ws. Biełsatu
Czytaj też:
Nagroda Waltera dla "19.30". W sieci zawrzało

Opracowała: Anna Skalska
Źródło: Interia.pl
Czytaj także