W lutym media informowały o burzliwym przebiegu spotkania Jarosława Kaczyńskiego z europosłami Prawa i Sprawiedliwości, podczas którego miało dojść do ostrych rozliczeń. Prezes PiS domagał odwołania prof. Ryszarda Legutki z funkcji szefa delegacji PiS w Parlamencie Europejskim. Na jego miejsce Kaczyński miał zaproponować Dominika Tarczyńskiego.
W reakcji na słowa Kaczyńskiego, profesor miał unieść się honorem i zapowiedzieć, że nie będzie ubiegał się o reelekcję z list PiS.
Krasnodębski też poza PE?
To jednak nie koniec zaskakujących doniesień. Z PE ma zostać usunięta ogólnie "frakcja profesorska". Kaczyński chce pożegnać się nie tylko z prof. Legutko, ale również prof. Zdzisławem Krasnodębskim – donosi "Super Express".
Ponoć w partii wszyscy marzą o starcie do PE, a chętnych jest dwa razy więcej niż miejsc. Niepewny jest również start Daniela Obajtka. Były prezes Orlenu ponoć nadal cieszy się zaufaniem Kaczyńskiego, chociaż po wycieku taśm jego pozycja w PiS osłabła. – Do gabinetu prezesa Kaczyńskiego pukają kolejne osoby, ostrzegając go przed eksponowaniem Obajtka w kampanii. Ta kandydatura może nam tylko zaszkodzić. Prezes jednak się tymi głosami nie przejmuje – mówi "SE" anonimowy polityk PiS.
Z kolei Ryszard Czarnecki miał otrzymać drugie miejsce na warszawskiej liście co jest niemal równoznaczne z przegraną.
Wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się 6-9 czerwca. Polska ma łącznie "do rozdysponowania" 53 miejsca, a po wyborach w 2019 roku najwięcej europosłów uzyskało PiS – aż 25.Formacja Kaczyńskiego uzyskała wówczas najwyższe poparcie w historii swoich startów do PE, bo głosowało na nią ponad 45 proc. wyborców. Sondaże jednak dowodzą, że w tym roku PiS nie może liczyć na powtórzenie tego sukcesu.
Czytaj też:
Gaśnie entuzjazm Polaków do UE. Nowy sondaż pokazuje różnicęCzytaj też:
Kto pożegna się z rządem? Media: Na liście Tuska jest pięć nazwisk