Tomasz Szmydt, sędzia II Wydziału Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, poprosił władze Białorusi o "opiekę i ochronę". W poniedziałek na konferencji prasowej w Mińsku przekonywał, że musiał opuścić Polskę, ponieważ nie zgadza się z działaniami władz w Warszawie.
Prokuratura Krajowa wszczęła śledztwo z paragrafu o szpiegostwo, a Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego kontrolę, do jakich ściśle tajnych informacji Szmydt miał dostęp jako sędzia.
Bodnar o "najważniejszym" pytaniu ws. sędziego, który uciekł na Białoruś
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powiedział w TVN24, że "najważniejsze" dla niego pytanie w tej sprawie brzmi: "jak to jest w ogóle możliwe?". – I jak pan sędzia mógł w ogóle wpaść na taki pomysł, żeby pojechać do państwa, które ma stosunki, powiedziałbym dość napięte, jeśli chodzi o Rzeczpospolitą Polską – dodał.
Zwrócił uwagę, że w Mińsku Szmydt nie tylko krytykował Polskę. – Każdy może na różne sposoby krytykować, ale myślę, że trzeba wybierać, gdzie się krytykuje, po drugie, w jaki sposób się krytykuje i dlaczego się to robi – oświadczył.
Jak podkreślił minister, sędzia wypowiedział "takie sformułowanie, że Polska ma rzekomo złą politykę w stosunku do Białorusi i Federacji Rosyjskiej". Szmydt napisał na platformie X: "Wyrażam swój protest władzom Polski, które pod wpływem USA i Wielkiej Brytanii prowadzą kraj do wojny". Zdaniem Bodnara to "absolutnie przerażające słowa".
Bodnar: Szmydt rozstrzygał sprawy dotyczące przyznawania certyfikatów bezpieczeństwa
Dalej mówił, że Szmydt to nie tylko jeden z bohaterów tzw. afery hejterskiej, ale to jest sędzia, który orzekał w WSA w Warszawie, w Wydziale do Spraw Informacji Niejawnych, i który rozstrzygał sprawy dotyczące przyznawania certyfikatów bezpieczeństwa.
Według szefa MS Szmydt miał wyznaczone na początku czerwca kilka posiedzeń niejawnych dotyczących odmów wydania poświadczeń bezpieczeństwa w zakresie dostępu do informacji niejawnych o klauzuli: "Tajne", "NATO SECRET", "ESA SECRET" i "SECRET UE/EU SECRET".
– Czyli to były prawdopodobnie takie sytuacje, jak zakładam, że jeżeli mieliśmy jakiegoś, powiedzmy oficera naszego wojska, który potrzebował certyfikatu dostępu do klauzuli "NATO SECRET", złożył aplikację, (...) służby z jakiegoś powodu tej osobie odmówiły certyfikatu, to co taka osoba może zrobić z tym? Odwołuje się do sądu. I to wszystko mogło trafiać w ręce pana sędziego Szmydta. Także my nie wiemy, jakie informacje posiadał – stwierdził Bodnar.
Czytaj też:
Warchoł: Sędzia Szmydt był związany z medialnym zapleczem "uśmiechniętej koalicji"