Krzysztof Ziemiec był jedną z kilku osób, które pozostały w "Wiadomościach" TVP po zmianach przeprowadzonych w redakcji na początku 2016 r. Ostatnie prowadzone przez niego wydanie "Wiadomości" miało miejsce 14 stycznia 2019 roku, w dzień śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Materiał o mowie nienawiści, zilustrowany jedynie wypowiedziami Lecha Wałęsy i polityków ówczesnej opozycji, przedstawiający też w negatywnym świetle Jerzego Owsiaka, był powszechnie krytykowany za stronniczość i nierzetelność, a nawet manipulację. Media spekulowały, że fala hejtu, która wylała się później na prowadzącego program, skłoniła go do odsunięcia się w cień.
Teraz, po latach, Ziemiec opowiedział o kulisach swojego odejścia z flagowego programu informacyjnego TVP.
Materiał o Adamowiczu w "Wiadomościach". Ziemiec zdradza kulisy
W materiale wideo zamieszczonym na nowym kanale na YouTube – "Otwarta Konserwa" – Krzysztof Ziemiec odpowiadał na pytania internautów, które napływają do niego od czasu zwolnienia z Telewizji Polskiej. Jedno z nich dotyczyło głośnego wydania "Wiadomości" TVP w dniu śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
"Jak można było firmować własną twarzą tak nikczemne materiały w "Wiadomościach", jak to dotyczące tego dnia, kiedy zmarł Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska" – odczytał Ziemiec.
– To jest coś, co do dziś jest dla mnie rzeczą niezwykle bolesną, bo na własną klatę, serce, głowę, oczy i twarz przyjąłem hejt, który tak na prawdę nie powinien być na mnie skierowany – stwierdził.
Ziemiec złożył wypowiedzenie z TVP
– Powiem tylko tyle. Gdybym wiedział wtedy, co w tych materiałach jest, w życiu by moja noga tam nie stanęła. Najlepszym dowodem na to jest, że, kiedy wróciłem do Warszawy z tego wydania z Gdańska, pierwsze co zrobiłem, to skierowałem swoje kroki do gabinetu szefostwa i złożyłem wypowiedzenie z telewizji. Właśnie za to, co się stało, za to, że to było poza mną, poza moją wiedzą i zgodą. Było to coś, o czym ja nie miałem pojęcia, coś, z czym bym się absolutnie nie zgodził i na co nie miałem najmniejszego wpływu – tłumaczył dziennikarz.
– Ci wszyscy, którzy wtedy odsądzali mnie od czci i mówili, że spluną mi w twarz, że kopną mnie w d, jak spotkają na ulicy, mówili to do mnie, nie znając kulis, jak to wtedy było – dodawał.
– Gdybym się z tym utożsamiał, to moja przyszłość po tym wydaniu byłaby zupełnie inna. Chciałem odejść zupełnie z telewizji, skończyło się na tym, że redakcję "Wiadomości" zamieniłem na redakcję "Teleexpressu", po pewnych rozmowach i negocjacjach. Gdybym zachował się nieuczciwie, zostałbym w "Wiadomościach". To najlepszy dowód na to, że z tym wszystkim się nie zgadzałem ani wtedy, ani teraz – podsumował.
Zaznaczył, że chciałby wrócić do tego tematu w osobnym spotkaniu dotyczącym tylko tego jednego wydania "Wiadomości". – Powiem o tym więcej – zapewnił.
Czytaj też:
Wielki powrót gwiazdy TVP. "Nie byłem propisowskim dziennikarzem"Czytaj też:
Gwiazda TVP wróci do telewizji? "Otrzymałam dwie przemiłe propozycje"