RYSZARD GROMADZKI: Co jest stawką czekających nas 9 czerwca wyborów do Parlamentu Europejskiego? O co idzie gra z polskiego punktu widzenia?
PATRYK JAKI: Stawka tych wyborów rozgrywa się na kilku poziomach. Pierwszy, najważniejszy, dotyczy tego, czy Polska będzie nadal państwem suwerennym czy nie. Mam oczywiście na myśli nowy traktat o Unii Europejskiej, którego pierwsze czytanie miało miejsce jeszcze w obecnej kadencji Parlamentu Europejskiego. Traktat przeszedł dzięki większości zaledwie dziewięciu głosów, do której niestety przyczyniły się głosy kilku eurodeputowanych z Polski. Jednak procedowany dalej będzie już w nowej kadencji, mimo że jego inicjatorzy z pewnością chcieli, żeby cały proces został zamknięty jeszcze przez obecny europarlament.
Przypomnę, że traktat odbiera Polsce kompetencje w 65 dziedzinach i przekazuje je Unii Europejskiej. Mówimy tu o kluczowych obszarach, takich jak polityka zagraniczna, zarządzanie granicami, polityka fiskalna, podatki czy automatyczne przyjęcie waluty euro, czego konsekwencją będzie podcięcie konkurencyjności naszej gospodarki. Traktat przewiduje także oddanie spod władztwa państw członkowskich części polityki społecznej, zdrowotnej czy sfery edukacji.
Jeżeli te wszystkie kompetencje zostaną wytransferowane do Unii Europejskiej, a traktat zostanie przyjęty, to będzie to oznaczać, że zostawimy naszym dzieciom i wnukom państwo, w którym oni nie będą już gospodarzami, więc staną się niewolnikami. Nie znam państwa na świecie, które się rozwija, ma znaczenie, a nie jest suwerenne, bo oddało większość swoich kompetencji. Dlatego to jest najważniejsza stawka tych wyborów.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.