W ostatnich tygodniach białoruska opozycja miała otrzymać sygnał, że reżim Alaksandra Łukaszenki może planować sprowadzenie palestyńskich uchodźców na polsko-białoruską granicę po to, aby jeszcze bardziej zdestabilizować sytuację, która i tak od wielu tygodni jest bardzo trudna. Każdego dnia zapora jest forsowana przez grupy nielegalnych migrantów, wykazujących się agresją wobec polskich Strażników Granicznych i żołnierzy.
Główny cel, to postawienie przed UE moralnego dylematu – wpuszczać Palestyńczyków, czy nie. Odmowa byłaby dla propagandy z Mińska i Moskwy argumentem za tym, że zachodni świat jest niehumanitarny. Z kolei wpuszczenie Palestyńczyków przy jednoczesnym blokowaniu możliwości dostania się na terytorium UE osobom z innych krajów pozwoliłoby na twierdzenie, że jesteśmy rasistami, którzy segregują ludzie ze względu na narodowość. Oznaczałoby to też rozszczelnienie granicy.
Łatuszka alarmuje
– Ostatnie informacje, które docierały do nas – i to byłby najgorszy scenariusz – że jeżeli by im się udało sprowadzić Palestyńczyków na granicę polsko-białoruską, wtedy to będzie poważny problem. Mamy na granicy Palestyńczyków – wiemy, jaka jest opinia społeczeństwa europejskiego, co do wojny, która trwa w Strefie Gazy – co wtedy robić? Wpuścić Palestyńczyków na teren Polski i UE czy zakazać im wjazdu? – komentował w Polsat News Polityka Paweł Łatuszka, białoruski opozycjonista, były ambasador Białorusi w Polsce.
Według byłego dyplomaty, taki scenariusz byłby wyzwaniem dla całego społeczeństwa. – Nie wpuścić Palestyńczyków to jest problem. Wpuścić? Dlaczego tylko Palestyńczyków? To może być broń jądrowa wykorzystywana przez Putina – podkreślił. – Oczywiście Łukaszenka nie jest w stanie tego zorganizować, i teraz to jest nierealnie, przedostać się ze Strefy Gazy jest nierealistycznym zadaniem. Ale kto wie, jak to będzie wyglądało za parę miesięcy, za pół roku? – dodał gość Polsat News.
Czytaj też:
Rząd już szuka miejsca dla migrantów? "To oznacza, że zbliża się realizacja paktu migracyjnego"Czytaj też:
Zmiany ws. użycia broni przez żołnierzy. Tomczyk wyciął jedną przesłankę