26 czerwca premier Donald Tusk wystąpił na konferencji prasowej w KPRM ws. Centralnego Portu Komunikacyjnego. Wśród dziennikarzy zabrakło przedstawicieli Telewizji Republika. Okazało się, że reporter stacji, Adrian Borecki, nie został wpuszczony do budynku, pomimo ważnej akredytacji. Ochroniarze mieli za to przepuścić reprezentanta "Gazety Wyborczej", chociaż nie było go na prasowej liście. To nie był pierwszy raz, kiedy przedstawiciele nowej władzy nie dopuścili do siebie dziennikarzy tej stacji. W styczniu odmawiano im wstępu na konferencje prasowe ówczesnego ministra kultury i dziedzictwa narodowego oraz ministra sprawiedliwości. Zapadł w tej sprawie nawet wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie, który nakazał przeproszenie TV Republika.
Telewizja Republika niewpuszczona na konferencję Tuska. Interwencja RPO
W sprawie z 26 czerwca czynności podjął Rzecznik Praw Obywatelskich. Marcin Wiącek podkreślił w oświadczeniu, że "odmawianie dostępu dziennikarzom określonych stacji do bezpośredniego źródła informacji, jakim jest konferencja Prezesa Rady Ministrów, może prowadzić do naruszenia wolności wyrażania poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji, wynikającej z art. 54 ust. 1 Konstytucji RP".
Rzecznik Praw Obywatelskich zaznaczył również, że to państwo powinno zapewnić prasie warunki do pełnienia wyznaczonych celów.
"Bez dobrej współpracy i komunikacji z rządem prasa nie może realizować swoich funkcji, określonych w art. 1 Prawa prasowego, tj. korzystać z wolności wypowiedzi i urzeczywistniać prawa obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej" – podkreśla rzecznik.
RPO zwrócił się do szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jana Grabca z prośbą o wyjaśnienie i ustalenie rzeczywistego przebiegu zdarzeń.
"Ograniczanie udziału stacji w konferencjach prasowych i innych wydarzeniach, a także uniemożliwianie wskazanym dziennikarzom zadawania pytań może także sprzyjać zjawisku dezinformacji oraz społecznej polaryzacji"– podsumował Rzecznik Praw Obywatelskich.
Dziennikarze TV Republika blokowani przez rząd
26 czerwca, w trakcie konferencji prasowej premiera Donalda Tuska, na ekranie Telewizji Republika widzowie zobaczyli znanego reportera stacji, Adriana Boreckiego, który na żywo relacjonował, jak funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa odmawiają mu na nią wstępu, mimo wcześniejszego akredytowania się. Adrian Borecki nie krył oburzenia tym, co go spotkało.
"Skandal! @RepublikaTV niewpuszczona na konferencję prasową @donaldtusk. Anonimowy funkcjonariusz KPRM kłamie, że pracownik "Wyborczej" jest na liście akredytowanych. Funkcjonariusz SOP sprawdzał przy mnie listę i pracownika wyborczej tam nie było. Tak premier boi się naszych pytań" – napisał na platformie X.
Borecki podkreślał, że odmówienie mu wstępu na konferencję prasową, można porównać do standardów stosowanych na Białorusi.
– Jesteśmy od półtorej godziny tutaj w KPRM-ie i nie możemy dostać się na konferencję prezesa Rady Ministrów. To jest coś absolutnie skandalicznego, niebywałego i coś co nie powinno mieć miejsca w demokratycznym kraju – relacjonował dziennikarz TV Republika. – To nie są standardy demokratyczne. To są standardy bardziej wschodnie, bardziej reżimów totalitarnych. Tak nie postępuje wolne, demokratyczne państwo. To absolutne tłumienie wolności prasy, wolności słowa – grzmiał na antenie.
Czytaj też:
Nowe informacje ws. znanej dziennikarki TVN24. Miała guza mózguCzytaj też:
Nazwała Straż Graniczną "mordercami". Celebrytka dostała program w TVP