W pięciu kolejnych głosowaniach, odbywanych w kolejnych dniach, kandydatura jego przepadała. Niezrażony startował dalej. Dopiero gdy perspektywa utraty sejmiku przez PiS stała się realna i bliska, ustąpił na rzecz partyjnego kolegi. Nie stracił jednak wiary we własne siły. „Gdybym kandydował szósty, siódmy raz, odniósłbym zwycięstwo” – stwierdził po wyborczej batalii Kmita.
W niezmiennie aktualnych dla opisu naszej rzeczywistości „Przygodach dobrego wojaka Szwejka” opisany jest niejaki Bouszek z Libni. „Osiemnaście razy w ciągu jednego wieczoru wyrzucili go u »Exnerów«, a on po każdym wyrzuceniu wracał, że niby zapomniał tam fajkę. Właził oknem, drzwiami, przez kuchnię, właził do lokalu przez mur ogrodu, przez piwnicę i wlazłby może nawet kominem, gdyby go strażacy nie zdjęli z dachu. Był taki wytrwały, że mógłby zostać ministrem albo i posłem”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.