Zesłano go na front kulturalny na szefa Państwowego Instytutu Wydawniczego, ukaranego za inteligenckość, rewizjonizm, publikowanie wysublimowanej poezji i prozy, zamiast marksistowskich gniotów.
Na kierownictwo PIW, jego redaktorów, maszynistki i sprzątaczki padł blady strach, jak najbardziej uzasadniony. Różański (brat Jerzego Borejszy, prezesa Czytelnika) był dyrektorem X Departamentu Śledczego MBP, zajmował się najważniejszymi, pokazowymi śledztwami, m.in. członków AK, WiN, bp. Kaczmarka, odpowiadał za śmierć rtm. Pileckiego, gen. Fieldorfa „Nila”. Był wybitnie inteligentnym, bezlitosnym i okrutnym sadystą, który zdobywał zeznania torturami. Robił to sam albo zlecał „mokrą robotę”, z satysfakcją się jej przyglądając. Stosował wszystkie metody – bicie, kopanie, pozbawianie snu, wybijanie zębów, miażdżenie palców, wyrywanie włosów i paznokci. Nazywano więc go ironicznie „Manikiurzystą”.