– Po tym, jak zachowują się opiekunowie w Sejmie, jestem przekonany, że nie można im dać tej gotówki – oświadczył Jacek Żalek. – Bo jeżeli jako żywe tarcze traktują swoje dzieci, to cóż dopiero dzieje się w domu, a mogą się zdążyć niestety zwyrodniali rodzice. Dzieci te czasami nie mają głosu. Bo są zamknięte, bo nie chodzą do szkoły – mówił dalej polityk.
Zdaniem posła, jeżeli rodzice ci na oczach całej Polski mogą traktować dzieci jak zakładników swoich interesów, to to samo może dziać się w zaciszu domów.
Przypomnijmy, że protest rodziców i opiekunów osób niepełnosprawnych w Sejmie trwa już trzeci tydzień. O to, aby matki zawiesiły tę formę protestu i kontynuowały go bez udziału swoich dzieci, apelował ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, prezes Fundacji Brata Alberta. Duchowny zaoferował do końca strajku ich niepełnosprawnym dzieciom pobyt pod pełną opieką w placówkach Fundacji. – Tu nie można przekroczyć pewnych granic, protestowania choćby i w słusznej sprawie, ale kosztem konkretnych dzieci. Dzieci, które będą cierpiały przez najbliższe lata – tłumaczył. Zdaniem kapłana, o sytuacji niepełnosprawnych osób biorących udział w Sejmie powinni się wypowiedzieć Rzecznik Praw Obywatelskich i Rzecznik Praw Dziecka.