"Zabójstwo drogowe", które może się znaleźć w polskim Kodeksie karnym, nie oznacza, że zrównamy wypadki z morderstwami. Chodzi tylko o to, by sprawcy tragedii skrajnie naruszający normy nie byli karani tak jak za zwykły wypadek
ydzień temu w Warszawie przestępca wielokrotnie łamiący sądowe zakazy prowadzenia pojazdów jechał ze znajomymi z jednej imprezy na drugą. Według nieoficjalnych szacunków mógł pędzić nawet ponad 150 km/h w środku miasta, gdy wbił się w rodzinę z Grochowa wracającą swoim samochodem do domu. Zabił ojca, a matkę i małe dzieci ciężko ranił.
To nie wszystko. Wraz ze znajomymi Łukasz Ż. knuł, jak zmylić policję, by nie wyszło na jaw, że to on siedział za kierownicą. Nie jest wykluczone, że próbowali zrzucić winę na swoją dziewczynę, która jechała z nimi i została ciężko ranna. Prokuratura ujawniła, że utrudniali świadkom wypadku niesienie jej pomocy – być może zakładali, że kobieta umrze i łatwo będzie jej przypisać winę.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.