Bez cienia przesady można powiedzieć, że Iga Świątek, rozstając się z Tomaszem Wiktorowskim, podjęła jedną z dwóch najważniejszych decyzji w ostatnich latach. Pożegnała przecież trenera, z którym świętowała większość sukcesów i została najlepszą tenisistką na świecie. Wiktorowski wcześniej trenował Agnieszkę Radwańską, więc zna się na tej pracy jak mało kto.
Drugą ważną decyzją Świątek było wybranie nowego szkoleniowca, którym ostatecznie okazał się Belg Wim Fissette. Nie chodzi tylko o to, jakie metody treningowe miał poprzedni szkoleniowiec, a jakie zaproponuje ten, który właśnie rozpoczyna pracę. Co będzie chciał zmienić w sposobie gry Polki? Czy bardziej postawi na akcje przy siatce (o tym mówi się najczęściej)? A może stwierdzi, że trzeba jeszcze trochę zmienić sposób serwowania czy rozgrywanie długich wymian? Może trzeba coś zmienić w przygotowaniu fizycznym? Jeśli tak, to od tego Świątek ma innych specjalistów, którzy ciągle szukają nieszablonowych rozwiązań. Do tego nie trzeba wiedzy i doświadczenia Belga, bo też dzisiaj główny trener w tenisie nie zajmuje się osobiście takimi rzeczami. Z gwiazdami pokroju Świątek pracuje duży sztab specjalistów i zadania są podzielone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.