Kandydatka do urzędu prezydenta USA wychowała się w kalifornijskim Berkeley. Na dzień przed wyborami prezydenckimi, okolicę tę odwiedziła ekipa TVP Info. – Po trzech miłych minutach z byłą sąsiadką Kamali Harris w Berkley orientujemy się, że nasz telewizyjny sprzęt, który zostawiliśmy na chodniku 10 metrów za nami, naprzeciwko domu Harris z dzieciństwa, zniknął. Dzwonimy na policję, zgłaszamy kradzież. Policjant przyjeżdża po 10 minutach – relacjonuje reporter Marcin Antosiewicz.
Niechętna interwencja policji
Okazuje się, że w walizce ze sprzętem umieszczony był lokalizator, dzięki któremu można był określić, gdzie mniej więcej znajduje się skradziona torba. Ostatecznie ekipa wraz z policją trafiają pod konkretny dom. Policjant nie chce interweniować, ale ekipie TVP udaje się przekonać funkcjonariusza, aby zadziałał. Udaje się skontaktować z kobietą, która twierdzi, że znalazła sprzęt przy drodze
– Nie wiem, co tu się dzieje, ale myślę, że byliby szczęśliwi, gdyby odzyskali swój sprzęt – mówi w tle policjant. Pojawiają się dwie czarnoskóre kobiety. Starsza przekonuje, że znalazła sprzęt, ale musiała zaprowadzić młodszą do lekarze. Wtedy nagle nieletnia córka mówi, że to ona zabrała walizkę z ulicy obok. – Jednak nasza walizka ze statywem zniknęła z ulicy oddalonej ponad 1,5 km w linii prostej – zaznacza dziennikarz.
Oficer policji zapowiada, że do aresztowania nie dojdzie, bo wersja kobiet może być prawdziwa.
– Koledzy z lokalnej telewizji informują nas, że w San Francisco i okolicach zorganizowane grupy kradną sprzęt telewizyjny. Wyciągają z samochodów, czasem zabierają go grożąc użyciem broni i sprzedają na czarnym rynku. Dlatego niektóre ekipy wyjeżdżają w teren tylko z ochroną – podsumował Antosiewicz.
Czytaj też:
Prof. Szczepański: Sprawa wiewiórki może namieszać w USACzytaj też:
Gołota: Jak Kamala Harris wygra, to będzie tragedia