W wyborach nowych władz Okręgowej rady Adwokackiej w Krakowie stanęły przeciw sobie dwa stronnictwa: Aleksandra Guta, ubiegającego się o reelekcję dotychczasowego dziekana krakowskiej Okręgowej Rady Adwokackiej i "Twoja ORA" zrzeszająca adwokatów skupionych wokół krakowskiej mec. Katarzyny Frankiewicz-Burdy, która postanowiła rzucić wyzwanie dotychczasowemu dziekanowi. Gdyby wygrała, to byłaby pierwszą kobietą na czele krakowskiej izby adwokackiej w ponad stuletniej historii. Warto dodać, że to druga, co do wielkości izba adwokacka w Polsce, co tylko potęguje emocje.
Gorąca kampania i kontrowersje
Podczas kampanii wyborczej pojawiły się zarzuty dotyczące wydatkowania pieniędzy z budżetu rady, wątpliwości dotyczące obsady prowadzących szkolenia dla aplikantów, że zdominowała je wąska grupa osób, ale też i samej dostępności szkoleń dla adwokatów.
Pierwsze wątpliwości dot. głosowania wzbudził fakt, że głosowanie zarządzono wyłącznie w formie stacjonarnej, choć poprzednio było możliwe także oddanie głosu przez internet, czy przez pełnomocnika. Zmianę tłumaczono koniecznością całkowitej niepodważalności wyniku wyborów. – Pomimo licznych wniosków ze strony adwokatów nie zastosowano trybu hybrydowego powołując się na rzekome wątpliwości, co do dopuszczalności jego zastosowania, mimo że w innych izbach adwokackich w Polsce zastosowana została taka forma na podstawie tego samego regulaminu – opisuje jeden z małopolskich adwokatów.
Kontrowersje wzbudziła także godzina głosowania, którą wyznaczono na 15. Dlaczego to jednak istotna zmiana? – Część adwokatów poczuła się wykluczona, bo przecież izba to nie tylko Kraków, ale także adwokaci z Tarnowa, Nowego Sącza, Zakopanego czy Gorlic, którzy mogą mieć problem z dotarciem o czasie, tym bardziej że głosowanie wyznaczono na godz. 15, kiedy część rozpraw jeszcze trwa – tłumaczy w rozmowie z krakowską Wyborczą" jeden mec. Tomasz Banaś, który poparł mec. Katarzynę Frankiewicz-Burdę.
Jednak prawdziwe emocje rozpalił dopiero dzień, w którym w izbie ogłoszono wyniki wyborów nowego dziekana. Dotychczasowy dziekan uzyskał 369 głosów, zaś jego kontrkandydatka 364. Wyniki dla wielu były zaskakujące, bo do przebicia "szklanego sufitu" przez mec. Frankiewicz-Burdę zabrakło zaledwie 5 głosów.
"Zgubiono" głosy?
Jednak spór zaogniły okoliczności ogłoszenia wyniku. Oponenci nowego dziekana wskazują, że "zgubiono" 15 głosów i domagają się powtórzenia wyborów. – Z protokołu głosowania wynika, że oddano 748 głosów. Na mojego kontrkandydata oddano 369, na mnie 364 głosy. Brakuje 15 głosów. Zgodnie z regulaminem kandydat musi uzyskać więcej niż połowę oddanych ważnie głosów – a tak w tym przypadku tak nie się stało – tłumaczy Katarzyna Frankiewicz-Burda.
– Zgodnie z regulaminem zgromadzeń izb adwokackich o wyborze dziekana decyduje bezwzględna większość głosów. W tym przypadku wynosi więc ona 374 plus 1. Żaden kandydat nie osiągnął bezwzględnej większości. Tymczasem przewodniczący zgromadzenia i komisja skrutacyjna ogłosili wybór dotychczasowego dziekana – wskazuje mec. Banaś.
Jednak dziekan Aleksander Gut najwidoczniej był innego zdania, ponieważ na facebookowej stronie potwierdził swój wybór i podziękował za niego. Na forach adwokackich zawrzało. Szybko pojawiły się pytania o 15 "zgubionych głosów", o ważność głosowania, screeny z wyświetlonym wynikiem po podliczeniu głosów i liczbą głosujących oraz pytania do dziekana o wyjaśnienie sytuacji.
W reakcji na to głos zabrał przewodniczący zgromadzenia mec. Władysław Pociej, który stwierdził, że różnica w liczbie uzyskanych głosów przez oboje kandydatów i głosujących wynika ze specyfiki urządzenia do głosowania (pilota), który dawał możliwość głosowania na "tak", "przeciw" i "wstrzymania się". I według niego każde użycie z tej funkcji zostało potraktowane przez system jako udział w głosowaniu, ale za głos oddany liczono tylko te "za". W jego ocenie, wynik głosowania "należało zatem odnieść do liczby ważnych głosów oddanych z użyciem przycisku "za" w odniesieniu do jednego kandydata". To jednak tylko wzmogło dyskusje prawników, że należy rozróżnić oddanie głosu jako pojęcie wyborcze od czynności technicznej, jaką jest użycie pilota w trakcie głosowania.
– Nie mówimy, że to, co wydarzyło się z wynikiem głosowania, jest świadomym działaniem. Wybory powinny być jednak powtórzone, by wybór na stanowisko dziekana był bezsporny. Wskazana powyżej okoliczność godzi w wizerunek Adwokatury i winna zostać niezwłocznie wyjaśniona. Brak zdecydowanego stanowiska w tej sprawie niesie głębokie ryzyko podważania w przyszłości postępowań, zwłaszcza karnych, w których uczestniczyć będą adwokaci ślubujący przed wyłonionym w ten sposób dziekanem. Może paść przed sądem zarzut, że osoby te "nie są adwokatami". Proponowałam drugiej stronie spotkanie i dyskusję na ten temat, ale nie było chęci – zaznacza mec. Frankiewicz-Burda.
– Ma to znaczenie daleko wykraczające poza sprawy środowiska adwokackiego konsekwencje ze względu na to, że dziekan rady adwokackiej m.in. wyznacza pełnomocników w sprawach z urzędu, odbiera ślubowania od aplikantów adwokackich i adwokatów, co warunkuje rozpoczęcie wykonywania zawodu. Dokonywanie tych czynności przez osobę, która nie została tak naprawdę wybrana na dziekana rady adwokackiej skutkować może nieważnością postępowań sadowych, odmową uznania, że taka osoba ma uprawnienie do skorzystania z powołania się na tajemnicę adwokacką, ale też odpowiedzialnością odszkodowawcza względem klientów – wskazuje jeden z adwokatów.
Adwokaci związani z "Twoja ORA" zapowiadają złożenie skargi i wniosku o ponowne głosowanie.