Była ambasador USA w Polsce, po wygranej Donalda Trumpa, znowu znalazła się w centrum zainteresowania. Wszystko w związku ze spekulacjami, że Mosbacher mogłaby ponownie objąć placówkę w naszym kraju. Zapytana w TVP Info o ewentualne zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego w przyszłorocznych wyborach prezydenckich powiedziała, że prezydent Warszawy "umie nawiązywać relacje zarówno z Demokratami, jak i Republikanami".
– Uważam go za przyjaciela, spotykaliśmy się, gdy byłam w Warszawie. Pan prezydent Trump ma też bliską relację z prezydentem Dudą, ale nie spodziewam się, aby te relacje miały się jakoś istotnie zmieniać. Pan prezydent Warszawy jest zawsze mile widziany w Waszyngtonie. Relacje między krajami się nie zmienią – stwierdziła była ambasador USA w Polsce.
Według Witolda Jurasza z Onetu poza wyrazem sympatii dla Trzaskowskiego, "znacznie ciekawszym wątkiem wypowiedzi ambasador Mosbacher jest to, iż w istocie poparła Trzaskowskiego w grze o prezydenturę również przeciwko kandydatowi Prawu i Sprawiedliwości".
Platforma Obywatelska bardziej przewidywalna
"Wbrew pozorom nie powinno to być zaskoczeniem dla nikogo, choć dla polityków PiS – o ile oczywiście w ogóle to odnotują – może być szokiem. Otoczenie Trumpa, według informacji Onetu, z co najmniej kilku powodów wcale nie odwzajemnia gorących uczuć PiS wobec przyszłej administracji" – czytamy.
Powód pierwszy to to, że PO ma być partią przewidywaną, "a nie rojącą sny o potędze Polski, które Amerykanie traktują jako coś po pierwsze egzotycznego, ale po drugie też jako element, który może być potencjalnym problemem". "Pamiętają o licznych nietaktach rządu PiS w stosunku do administracji Bidena, tudzież o publicznie rzucanych wyzwaniach wobec amerykańskiej polityki. Wbrew przekonaniu polityków polskiej prawicy, PiS sporami z Bidenem wcale nie zapunktował u Trumpa" – czytamy.
Kwestia druga to tematy ideologiczne. "Trumpowi, który – przypomnijmy – nieraz ostentacyjnie pokazywał się z flagami LGBT – ideologicznie jest w gruncie rzeczy bliżej do udającej skręt w lewo, a w istocie niezmiennie konserwatywnej Platformy Obywatelskiej, niż do PiS, który rozpatrując kandydaturę np. Przemysława Czarnka na prezydenta, pokazuje Amerykanom oblicze, które jest politycznie nie do zaakceptowania nawet na współczesnej amerykańskiej prawicy" – czytamy.
Trzeci powód to fakt, że "Amerykanom jest obojętne, kto rządzi Polską, bo kto by nie rządził i tak – biorąc pod uwagę uzależnienie Polski od Stanów Zjednoczonych – będzie ich sojusznikiem".
Czytaj też:
Nawrocki: Jestem zobowiązany, żeby włożyć na siebie cięższą zbroję, jeśli zajdzie potrzebaCzytaj też:
Czarnek leci do USA walczyć o głosy Polonii