Sejmowa komisja regulaminowa zajęła się w środę wnioskami o odebranie immunitetów posłom PiS – Jarosławowi Kaczyńskiemu, Markowi Suskiemu i Anicie Czerwińskiej. W przypadku każdego z parlamentarzystów chodzi o wydarzenia sprzed Pomnika Ofiar Katastrofy Smoleńskiej i
zniszczenie wieńca z obraźliwym napisem, który co miesiąc składa tam przedsiębiorca Zbigniew Komosa. Obraźliwy napis na tabliczce głosi: "Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który, ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski. Stop kreowaniu fałszywych bohaterów!".
10 września politycy PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele, pojawili się na pl. Piłsudskiego w Warszawie, by złożyć kwiaty i wieńce przed pomnikiem smoleńskim. Swój wieniec przyniósł też Komosa. Wywiązała się awantura. Doszło do przepychanek i rękoczynów. W pewnym momencie prezes PiS uderzył Zbigniewa Komosę w twarz.
Aktywista wygłosił oświadczenie. Odpowiadając na zarzuty posłów PiS powiedział: – Ja tych policjantów znam, bo wielokrotnie mnie pacyfikowali. Stąd tak dobrze się znamy.
Dalej mówił, dlaczego na wieńcu widnieje taki napis. –Skoro rozmowy z kokpitu są kłamstwem, to czym w takim razie jest kłamstwo o zamachu? Zaznaczam, że według zebranych materiałów to ja mam więcej dowodów na odpowiedzialność, bądź współodpowiedzialność prezydenta Lecha Kaczyńskiego, niż Jarosław Kaczyński i jego pseudokomisja na zamach – stwierdził.
Komosa chce przeprosin
– Sprawę uderzenia mnie w twarz możemy zakończyć tu i teraz. Jeśli Jarosław Kaczyński przeprosi naród polski za kłamstwo o zamachu, to wycofam swoje oskarżenie. Jeśli potrzebuje czasu do namysłu, to daję mu go do czasu głosowania w Sejmie nad uchyleniem mu immunitetu – mówił. – Dzięki tej propozycji Polacy będą mieli okazję przekonać się, czy Jarosław Kaczyński i jego obóz rzeczywiście dążą do zakończenia wojny polsko-polskiej, o której ostatnio tyle mówią – dodał.
Czytaj też:
"Przed czym nam przyszło stanąć?". Poruszające słowa Wassermann