Zdaniem profesora Zbigniewa Fijałka z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, problem dopiero zaczyna „przebijać się” do instytucji państwowych. Niestety jest bardzo poważny. Jak mówi profesor w wywiadzie udzielonym dziennikarzom „Dziennika Gazety Prawnej” problemu nie stanowi raczej sprzedaż w aptekach, ale w internecie.
Znacznie więcej niż połowa leków oferowanych przez internet jest fałszywa. Najpoważniejsze problemy to albo inna zawartość substancji czynnej, albo w ogóle jej brak. W tym drugim przypadku podrabiane leki stanowią zagrożenie dla życia pacjenta. Jak wskazuje prof. Fijałek, podrabiane są leki ratujące życie – na przykład onkologiczne. W takiej sytuacji biorący je pacjent faktycznie nie jest leczony i umiera.
Innym problemem jest złe przechowywanie leków, które także może doprowadzić do zmiany ich działania. A już złe warunki, w których trzyma się medykament, mogą doprowadzić do tego, że stanie się on dla człowieka niebezpieczny – mówi profesor. Jak zaznacza, w najlepszym razie zakup takich leków to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Może też jednak skończyć się tragicznie. Czytaj też:
Ziobro chce walczyć z mafią lekową. Jego resort przygotował ustawę