T =en dziwny, nieobecny Józef Czechowicz… Nie doczekaliśmy się dotąd w filmie wyrazistego Czechowicza. Nie korzystają z niego w reminiscencjach ani beletrystyka, ani literatura faktu, nie powstała popularna, dobra biografia poety. Błąka się gdzieś po marginesach lektur polonistycznych, przynależny do awangardy. No i kult jego – uprawiany w ciekawych, dalekich od brązownictwa formach – wciąż dobrze się ma w rodzinnym Lublinie. Do tego prawie zupełnie nieobecny był i w teatrze, i w filmie. Użyłem czasu przeszłego, ponieważ Teatr im. Osterwy właśnie dokonał w tej kwestii znaczącej zmiany. Spektakl „Czechowicz. 20 i 2”, według scenariusza Jarosława Cymermana i Marcina Wrońskiego i w reżyserii Łukasza Witt-Michałowskiego, jest jednak czymś więcej niż sceniczną biografią. Opatrzony tytułem „tragikomiczny dramat muzyczny” proponuje ryzykowną formułę, mieszając fantazje biograficzne z teatrem spoglądającym w stronę musicalu.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.