Ukraińska aktywistka Natalia Panczenko stwierdziła, że w Polsce może dojść do otwartych konfliktów między Ukraińcami a Polakami. Dodała, że mogą zacząć płonąć domy i sklepy. Jej słowa wywołały lawinę komentarzy. Były premier Leszek Miller stwierdził, że kobieta powinna być deportowana z Polski. Panczenko przekonuje, że jej wypowiedź została zmanipulowana.
Burza po wypowiedzi Panczenko. "To nie są słowa rzucane na wiatr"
– Wyraźnie zabrzmiało to jak groźba. Jeśli państwo polskie byłoby państwem poważnym, to należałoby oczekiwać, że po takiej wypowiedzi pani Panczenko zostanie z Polski wydalona, jeżeli to możliwe prawnie – powiedział Paweł Lisicki na kanale "Do Rzeczy" na platformie YouTube.
– Jak to się stało, że w ogóle dopuściliśmy do tego, że tego typu głosy są w Polsce możliwe? Jest faktem, że wskutek nieodpowiedzialnej polityki, prowadzonej przez poprzedni i obecny rząd, na terenie Polski znalazła się tak duża grupa migrantów z Ukrainy, że to, co pani Panczenko powiedziała, to nie są słowa rzucane na wiatr – podkreślił.
Dodał, że "frustracja, jaka nagromadziła się wśród Ukraińców mieszkających w Polsce, może znaleźć swoje ujście właśnie w taki sposób".
Lisicki: Polska na własne życzenie zrezygnowała z państwa jednolitego narodowościowo
W opinii redaktora naczelnego "Do Rzeczy" Polska "na własne życzenie" zrezygnowała z państwa jednolitego narodowościowo, co jego zdaniem było jednym z bardzo niewielu pozytywów, jakie pojawiły się w naszym kraju po 1945 r.
– Przez wiele lat nie było dużej mniejszości narodowej, potencjalnie wrogo nastawionej do polskiej historii, pamięci itp. Tego należało pilnować i bronić – argumentował.
– A po 2022 r. na własne życzenie otworzyliśmy granice na oścież. (...) Pojawili się zwolennicy tezy, że Ukraińcy walczą z Rosją za nas, że nas bronią, że dzięki Ukraińcom nie mamy Rosjan nad Bugiem. Wszyscy ci ludzie odpowiadają za ten problem, który pokazała właśnie pani Panczenko – powiedział.
– Jakbyśmy się słusznie nie oburzali na to, co pani Panczenko powiedziała, to ona de facto nazwała potencjalne zagrożenie, które sami żeśmy sobie ściągnęli. W ciągu trzech lat Polska z państwa jednolitego narodowościowo stała się państwem dwunarodowościowym. I teraz nie ma odpowiedzialnych za to – ocenił Lisicki.