W centrum Monachium obywatel Afganistanu wjechał samochodem w grupę demonstrantów ze związków zawodowych. Według wstępnych ustaleń niemieckich służb, kierowca to 24-letni Afgańczyk Farhad N., który miał status uchodźcy i wnioskował o azyl w Niemczech. Urodził się w 2001 r. w Kabulu. Do Niemiec przybył w 2016 r. Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców (BAMF) odrzucił jego wniosek o azyl, ale Afgańczyk otrzymał później tzw. pobyt tolerowany, który zawiesza jego deportację.
Motywy jego ataku nie są na razie znane. Mężczyzna został zatrzymany przez policję. Podczas interwencji funkcjonariusze oddali strzały.
Atak w Niemczech
Rannych został około 30 osób, w tym dzieci. Co najmniej dwie osoby walczą o życie – podał portal Deutsche Welle. Premier Bawarii Markus Soeder przekazał dziennikarzom, że prawdopodobnie doszło do zamachu. "Sprawca nie powinien oczekiwać litości. Musi zostać ukarany i musi opuścić kraj" – oświadczył kanclerz Niemiec Olaf Scholz, cytowany przez magazyn "Focus".
Agencja Reutera zwróciła uwagę, że do ataku doszło około 1,5 km od miejsca, w którym w piątek rozpocznie się Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa z udziałem czołowych polityków z wielu państw świata. Do Niemiec przyleci m.in. wiceprezydent USA J.D. Vance.
Polskie MSZ reaguje
– Na razie nie mamy informacji o obywatelach polskich rannych w czwartkowym zdarzeniu w Monachium, gdzie samochód wjechał w grupę demonstrantów – poinformował PAP rzecznik MSZ Paweł Wroński. – Cały czas trwa akcja ratunkowa, policja jeszcze nie ustaliła personaliów poszkodowanych – dodał. Jak zaznaczył, polski konsulat jest w kontakcie z niemieckimi służbami.
Tragiczne doniesienia z Monachium wywołały w Niemczech skojarzenia z zamachem terrorystycznym w Magdeburgu z grudnia ubiegłego roku, kiedy 50-letni Saudyjczyk celowo wjechał samochodem w tłum ludzi na jarmarku bożonarodzeniowym. Zginęło wówczas sześć osób, a ponad 200 zostało rannych.
Czytaj też:
Atak w Niemczech, Afgańczyk wjechał w ludzi. Jest pierwsza reakcja Scholza