Kiedy Andrzej Duda wygrał wybory prezydenckie, wydawało się, że główni autorzy jego kampanii pozostaną jego współpracownikami, tyle że będą się spotykać nie w siedzibie partii przy ulicy Nowogrodzkiej, ale w Kancelarii Prezydenta przy ulicy Wiejskiej.
Te plany pokrzyżował prezes Jarosław Kaczyński, któremu wygrana Dudy uświadomiła, że – chcąc nie chcąc – musi znaleźć kandydata na premiera, który będzie w stanie przeprowadzić kampanię w stylu Dudy. Wiedział, że on sam nie jest w stanie tego zrobić. – Niech pani spróbuje sobie wyobrazić prezesa robiącego sobie selfie z napotkanymi w mieście ludźmi albo organizującego spotkanie z blogerami i internautami z Twittera – obrazowo przedstawia nam to jeden z posłów PiS. Stanęło na Beacie Szydło, która zamiast szefową kancelarii Andrzeja Dudy została kandydatką na premiera. Wraz z nią swoje plany musiała zweryfikować część sztabu wyborczego. – Partia każe, sługa musi – śmieje się jeden ze sztabowców.
Do Kancelarii Prezydenta odeszły cztery osoby, które były w poprzednim sztabie: Adam Kwiatkowski, Wojciech Kolarski, Maciej Łopiński i Małgorzata Sadurska. Poza nimi skład sztabu pozostał niezmieniony w myśl chętnie powtarzanej przez PiS-owców zasady, że „nie zmienia się zwycięskiej drużyny”. (…)
fot. Tomasz Adamowicz/Forum