Parlament Europejski zajmuje się dyrektywą nakładającą ograniczenia dla portali internetowych. Portale mają automatycznie wyrzucać te treści, które są uznane za łamiące prawa autorskie. Internauci protestują, a polska Wikipedia na 24 godziny wyłączyła dostęp do swoich artykułów. Eksperci biją na alarm.
– Projekt był opracowywany przez kilka lat, jednak trzymano go w tajemnicy. Oczywiście – byli eksperci, którzy ostrzegali, że takie szkodliwe rozwiązanie może być wprowadzone, jednak mało kto dawał im wiarę – mówi portalowi DoRzeczy.pl dr Piotr Łuczuk, medioznawca z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, autor książki „Cyberwojna”.
– Projekt jest o tyle niebezpieczny, że pod pretekstem walki z dużymi koncernami i ochroną praw autorskich, uderza się w społeczeństwo i wprowadza tzw. cenzurę prewencyjną. Oficjalnie mówi się o ochronie dóbr osobistych, w praktyce oznacza to, że każde medium będzie musiało wprowadzić mechanizm, który stwierdzać będzie, czy wrzucony na stronę materiał nie łamie czasem wymogów regulacji – mówi ekspert.
Jego zdaniem argument o tym, że podobne rozwiązania wprowadza serwis YouTube, który weryfikuje wrzucone treści pod kątem praw autorskich, jest nietrafiony. – Owszem, są stamtąd wyrzucane treści, których publikacja narusza prawa autorskie. Ale treści te są usuwane dopiero wtedy, gdy ktoś zgłosi naruszenie praw. Gdyby unijna deklaracja przewidywała to samo, nie byłoby problemu. Jednak tu jest spory problem bo mamy cenzurę prewencyjną – dodaje. Dr Piotr Łuczuk zwraca też uwagę, że niebezpiecznym rozwiązaniem jest też nakładanie granic na internet.
– Internet jest uniwersalny. Wprowadzanie dyrektywy tylko dla Unii Europejskiej zamknie nas tylko w jakiejś informacyjnej bańce. Pragnę też przypomnieć, że ograniczenia dotyczące geografii wprowadzili też Niemcy. Z opłakanym skutkiem.
Gdy Polak pojedzie do Niemiec nie może oglądać filmów w naszym kraju dostępnych, bo właśnie stosowana jest cenzura prewencyjna. Teraz będzie tak w całej Unii. To będzie koniec internetu, jaki znamy – podsumowuje Piotr Łuczuk.
Czytaj też:
Polska Wikipedia nie działa
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.