– Moja hipoteza jest taka, że wysoki poziom nakręcenia obydwu stron sprawia, że wyborcy, którzy się wahają wstrzymują się z decyzją do czasu, gdy będą wybory. Patrząc na wszystko, co się dzieje, widać że są dwie grupy, które rzucają się w odmęty codziennego Armagedonu – uważa Jarosław Flis.
– Z jednej strony jest to około 40 proc. Zjednoczonej Prawicy, z drugiej strony PO, z PSL i SLD ma około 39 proc. A więc siły są wyrównane. Jest też Kukiz, który ma około 10 proc. Jest wreszcie grupa niezdecydowanych, która wynosi około 10 proc., a zdecyduje o ostatecznym wyniku wyborów – mówi politolog.
Według eksperta wyraźna przewaga PiS w sondażach wynika z rozbicia opozycji. – PiS i Zjednoczona Prawica stoją razem, dlatego mogą liczyć na przewagę nad resztą stawki. Opozycja jest podzielona, stąd ta przewaga PiS wydaje się tak duża – mówi. Jak zaznacza, w rzeczywistości wynik ten jest bliski remisowi.
– Tak naprawdę są dwie grupy główne, po ok. 40 proc. za PiS i 40 proc. antypis. Jest grupa ok. 10 proc. popierających Kukiza, wreszcie grupa niezdecydowanych – podsumowuje politolog.
Czytaj też:
Politolog po wpadce Jakiego: Dobrze, że przeprosił, ale powinien lepiej dobierać współpracowników
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.