Mógłbym pisać delikatnie, przemycać treści między wierszami, dawać do zrozumienia, ale… nie chcę. Jeśli ma to przynieść efekt, trzeba sprawę ująć wprost: skończymy z pijakami w reprezentacji – pisze Dariusz Tuzimek.
– Nikomu nie odmawiam prawa do zabawy, ale trzeba wiedzieć, co i kiedy. Jest czas zabawy i czas pracy. Przyjazd na zgrupowanie to nie jest ten moment, kiedy można się zamykać w pokojach i tam "integrować". Wydawałoby się to oczywistym, a jednak w kadrze Adama Nawałki takie oczywiste to wcale nie było – dodaje publicysta. Jak zaznacza, czas skończyć z tłumaczeniami, że „to tylko kilka piwek”, „bo był Lady Pank” itd. Zdaniem Dariusza Tuzimka, mundial pokazał, że drużyny biegające, nawet z mniejszym potencjałem niż Polska, mogły mocno namieszać.
– W tej reprezentacji jest kilku ludzi, za których prowadzenie można ręczyć: Łukasz Fabiański, Łukasz Piszczek, Kuba Błaszczykowski czy Robert Lewandowski. Warto ich standardy pod względem ascezy narzucić całej grupie – przekonuje Dariusz Tuzimek.
– Jeśli z wyegzekwowaniem dyscypliny w reprezentacji mieli kłopoty Nawałka i Boniek, to tym bardziej trzeba na początku pomóc Jerzemu Brzęczkowi i od razu ustalić jasne i klarowne zasady: napiłeś się na zgrupowaniu to wyjazd! Niezależnie jak się nazywasz. (…) Jak mi selekcjoner powie, że wziął młodego chłopaka, który nie jest jeszcze na sto procent gotowy na grę w kadrze, ale wziął go kosztem drinkującego, wyleniałego gwiazdora, to ja mu przyklasnę. I przyklaśnie mu kilka milionów kibiców reprezentacji Polski. Tylko przestańmy to ukrywać. By zacząć się leczyć, trzeba zdać sobie sprawę z tego, że jest się chorym – pisze publicysta.
– Nie ma powodów, by w reprezentacji ukrywać pijaków, dawać im trzecie czy czwarte szanse. Z tym kiedyś trzeba skończyć, to jest najlepszy moment. Dzisiaj pozycja piłkarzy jest osłabiona, jeszcze nie mogą wyjść z szoku po batach na mundialu, o czym świadczą zdjęcia publikowane na ich instagramowych kontach. Teraz albo nigdy – dodaje.
Czytaj też:
Pierwszy wywiad po klęsce na mundialu. Lewandowski: Nie wszyscy życzą mi dobrze