Cezary Gmyz: Przez pięć lat nie gościł pan w Pałacu Prezydenckim. Czy gabinet, w którym rozmawiamy, to ten sam, który opuszczał pan w lipcu 2010 r.?
6 sierpnia 2015 r. nie brałem udziału w przejmowaniu Pałacu Prezydenckiego. Prezydent zwolnił mnie z tego obowiązku na moją prośbę. Wieczorem jednak przyszedłem na spotkanie. Snułem się jak duch po krużgankach, po pokojach, po salach na parterze. Przeprosiłem Andrzeja i wróciłem do domu. Tak wiele rzeczy przypominało mi o Leszku... Chociaż czułem także satysfakcję, że to koło historii tak się zakręciło. Łatwe to jednak nie było.
Jaki jest bilans otwarcia?
Nie chcę mówić o tym w szczegółach. Niebawem będziemy publikować stosowny raport. Umówiliśmy się, że wszystkie media otrzymają go równocześnie i nie ma powodu, bym te ustalenia łamał. Mogę powiedzieć jedynie, że chcemy, by opinia publiczna wiedziała, w jakiej sytuacji jest w tej chwili Kancelaria Prezydenta. (…)
Coś jednak wiadomo. Zaginione dzieła sztuki, kasowane e-maile, brak pieniędzy.
Rzeczywiście otrzymałem taką informację, że nie wiadomo, co się stało z dwoma zabytkowymi obrazami. Co prawda już się pojawiły ze strony Platformy zarzuty, że szukamy kwitów i haków. Nie szukamy, ale jeśli w pałacu nie możemy odnaleźć dzieł sztuki, to ktoś za to odpowiada. (…)
fot. Dyjuk/Reporter