Zarazem jednak zdaniem politologa data wyborów nie ma większego znaczenia, ponieważ de facto kampania wyborcza w wielu miejscach już trwa. – Najlepiej widać to było w Warszawie, pamiętamy także dyskusję o tym, co wolno, a czego nie wolno w okresie poprzedzającym oficjalne rozpoczęcie kampanii wyborczej – przypomina nasz rozmówca.
Czytaj też:
Jest data wyborów samorządowych. Morawiecki podjął decyzję
Politolog przewiduje także bardzo dużą różnorodność, jeśli chodzi o strategię partii opozycyjnych. Na poszczególnych szczeblach te podmioty będą szły do wyborów albo same, albo w różnych, czasem egzotycznych koalicjach.
Pytany, czy akcent kampanii przeniesie się na wybory do sejmików wojewódzkich, odpowiada, że nie sądzi. – Działania mediów powodują, że wyborcy najbardziej interesują się osobami poszczególnych polityków. Na dodatek wybory prezydenckie najczęściej mają logikę bipolarną. Debata samorządowa może przypominać sport, filmy i kulturę masową. Mimo że najważniejsza walka rozegra się na poziomie Sejmików, to oczy całej Polski będą zwrócone na wybory prezydenckie. Szczególnie w kilku miastach – ocenia.
Czytaj też:
Szef sztabu wyborczego PiS: To będzie krótka, ale bardzo intensywna kampania
Chwedoruk zaznacza przy okazji, że wybory do sejmików są najsilniej upartyjnionymi spośród wszystkich wyborów. – By wejść do Sejmiku trzeba mieć naprawdę potężne zasoby, struktury organizacyjne. Nawiasem mówiąc, ostatnio mamy do czynienia z dyskusją na temat ordynacji do Parlamentu Europejskiego. Podobny mechanizm do tego, jaki mogła tworzyć ordynacja do PE, faktycznie funkcjonuje przy okazji wyborów do Sejmików Wojewódzkich. Realne progi wyborcze na poziomie poszczególnych województw są bardzo wysokie – dodaje.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.