Wyjaśniał, że nowelizacja nie zawiera wielkich zmian: nie ma korekt w obrębie okręgów, a do liczby mieszkańców dopasowana jest liczba mandatów.
Polityk wyjaśniał, że „nowelizacja jest prosta”. – Wszelkie dywagacje ws. progu wyborczego są oparte na politologicznych zabawach. Pan prezydent ma konstytucyjne prawo do weta, ale w rzeczywistości zwraca uwagę na inne aspekty tej sprawy, na chęć otwarcia się na nowy elektorat. Tak to rozumiem – stwierdził.
Czytaj też:
Klamka zapadła. Po tej decyzji prezydenta nastąpi "krótkotrwałe ochłodzenia relacji" z PiS
Dodał, że w jego ocenie prezydent z jakichś powodów uznaje, że nowelizacji lepiej nie podpisywać. – Widać, że skłania się temu. Myślę jednak, że to są rachuby, czy może jeszcze poszerzyć elektorat. Ale trudno mi powiedzieć, czy elektorat tych, którzy chcą go postawić przed Trybunałem Stanu, będzie na niego głosował. Może parę głosów zgromadzi, a jednocześnie parę głosów straci – podsumował.
Przypomnijmy, że pod koniec lipca Senat przyjął nowelizację Kodeksu wyborczego dotyczącą ordynacji do Parlamentu Europejskiego. Zakłada ona, że każdy okręg w wyborach będzie miał przypisaną konkretną liczbę – co najmniej trzech – posłów wybieranych do europarlamentu.
Czytaj też:
Episkopat krytykuje zmiany w ordynacji do PE. "Prawo wyborcze musi być sprawiedliwe"