Na początku września w wydaniu gazety "Fakt na weekend", dziennikarze zdecydowali się na opatrzenie jednego z tekstów tytułem "Ojciec wybrał politykę, a syn sznur". Odnosił się on do tragicznej śmierci syna byłego premiera Leszka Millera. Publikacja spotkała się ze zdecydowaną i ostrą krytyką, która doprowadziła do ustąpienia Roberta Felusia z funkcji redaktora naczelnego gazety.
Czytaj też:
Burza po publikacji "Faktu" o Millerze. Redaktor naczelny zrezygnował
Millerowie: "Fakt" podeptał nasze uczucia
Były premier zapowiedział pozew przeciwko tabloidowi. Zdecydował się również na napisanie listu do Mathiasa Döpfnera, przewodniczącego Zarządu Axel Springer SE, właściciela „Faktu”, którego treść publikuje portal wPolityce.pl. Leszek Miller wraz z małżonką Aleksandrą zaapelował w nim o zwrócenie uwagi na działalność redakcji dziennika „Fakt”.
"Przez lata byłem czynnym politykiem, także Prezesem Rady Ministrów. Pełniąc urząd Premiera rządu Rzeczpospolitej Polskiej negocjowałem i podpisałem Traktat o przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Od trzech lat nie biorę czynnego udziału w życiu politycznym, zajmując się jedynie jego komentowaniem. W końcu sierpnia tego roku dotknęła nas niewyobrażalna tragedia – odebrał sobie życie nasz jedyny syn. Media w Polsce opisywały to zdarzenie z delikatnością i taktem. Nikt nie starał się pogłębiać naszego bólu" – zauważył w liście Leszek Miller, który zwrócił uwagę na jeden z tytułów, który wyróżniał się na tym tle w sposób negatywny: "Haniebnym wyjątkiem jest dziennik „Fakt”. Jako jedyny ze wszystkich tytułów prasowych w Polsce brutalnie podeptał nasze uczucia".
Czytaj też:
"Nigdy się od tego pytania nie uwolnimy". Leszek Miller o śmierci syna
Millerowie: Rezygnacja naczelnego nie usuwa przyczyn ani skutków tej skandalicznej sytuacji
"Kiedy składaliśmy do grobu urnę z prochami naszego jedynaka egzemplarze gazety docierały do czytelników w całej Polsce, a nasza rozpacz i dogłębny smutek zostały zbrukane" – czytamy. Były premier wraz z małżonką dodają, iż nie mogą znaleźć słów wobec nieszczęścia, które ich spotkało, a materiał tabloidu dotkliwie zakłócił ich żałobę, którą jak wszyscy mają prawo przeżywać. "Śmierć najbliższej osoby to największa tragedia jaka komukolwiek może się przydarzyć. Żaden rodzic nie chce uczestniczyć w pogrzebie własnego dziecka, w dodatku z towarzyszącym temu obrzydliwym komentarzem gazety o wielkim nakładzie" – wskazują w liście.
Aleksandra i Leszek Millerowie podkreślają, że jako najbliżsi Leszka Millera juniora nie mogą pozostać bierni na tak brutalne zachowanie dziennika „Fakt”. "Nie zostały urażone jedynie nasze uczucia, ale również spokój i dobre imię zmarłego syna. Nie był on osobą publiczną, a jego prywatność nigdy nie powinna zostać naruszona" – zauważają. Jak podkreślają, nie chcą, aby to co spotkało ich rodzinę stało się normą, która będzie godziła w innych ludzi. "Rezygnacja redaktora naczelnego „Faktu”, która nastąpiła w wyniku oburzenia opinii publicznej i środowisk dziennikarskich w żaden sposób nie usuwa ani przyczyn, ani skutków tej skandalicznej sytuacji" – podkreślają i dodają: "Oczekujemy, że działania, które powinny zostać przez Pana podjęte uniemożliwią powtórzenie się podobnych zdarzeń w przyszłości".
Millerowie kończą swój list informacją, iż zwrócili się do Zarządu Ringier Axel Springer Polska Sp. z o.o. o stosowne zadośćuczynienie.
Czytaj też:
Borys Szyc nie wytrzymał. "Nie wierzę w żadne słowo tej szumowiny"