Gdy dziennikarz zapytał o to, czy Kopacz rozmawia z Tuskiem, była premier zaczęła się śmiać i odparła "A pan?". Prowadzący rozmowę wskazał, że nie ma tylu okazji do rozmowy z byłym liderem PO co Ewa Kopacz. Posłanka PO zaczęła w odpowiedzi tłumaczyć, że nie jeździ do Brukseli. Gdy dziennikarz zapytał się czy posiada telefon, sugerując, że może po prostu zadzwonić, Kopacz zaczęła tłumaczyć, że... wielu Polaków coraz więcej czasu poświęca telefonom zamiast swoim bliskim.
W końcu była premier przeszła do tematu Donalda Tuska. Lecz nie na długo. Kopacz podkreśliła, że Tusk "to przyzwoity człowiek", który pamięta o swoich przyjaciołach. Jak się okazało, stąd był już tylko krok do tematu Prawa i Sprawiedliwości.
– To [rozmowa z przyjaciółmi – red.] nie jest jeszcze zabronione. Jeszcze nie, ale nie wiadomo. Powiem panu, że nie wiadomo. Niedługo może się okazać, że za chwilę będzie lista czarna, z którymi nie wolno rozmawiać, a inni pewnie będą kontrolować. Będziemy za to odpowiadać i spowiadać się, czy żeśmy rozmawiali czy nie rozmawiali – przekonywała Ewa Kopacz. Nagranie z byłą premier szybko stało się hitem w sieci.
Kopacz przyznała ponadto, że Donald Tusk nie zdradził jej swoich dalszych planów. Jej zdaniem były premier słucha tego, co mówią ci ludzie w Polsce, którzy obecnie rządzą i "boją się jego powrotu".
Czytaj też:
Kopacz: Premier Morawiecki kłamieCzytaj też:
Kopacz o Dudzie i Trumpie: Dwaj panowie po przejściach