Wiele mówi się o potrzebie dialogu między publicystami z dwóch stron obecnego konfliktu, ale tylko nieliczni mają na to ochotę. Jedną z takich osób jest Rafał Woś, który z sensem zaczepia prawicę, zadaje jej pytania, wierci jej dziurę w brzuchu. Po to, aby coś zrozumieć, a nie żeby wykreować kolejny tekst-pałkę. Niedawno w gościnnym tekście na portalu Wirtualnej Polski Rafał rzucił publicystyczne hasło: „Prawicowcy! Przestańcie grać w pomidora!”. Publicysta „Polityki” pisze: „Mam wrażenie, że dziś spora część polskiej debaty publicznej przypomina »pomidora«. I to pomimo faktu, że uczestnicy już dawno do przedszkola nie chodzą. [...] Mówisz, że PiS nagina demokratyczne obyczaje i rozmontowuje system demokratyczny, ale możesz sobie gadać do rana. Bo i tak usłyszysz (a jakże!) »pomidor«! Wszak to Platforma pierwsza otworzyła ten temat, mianując zapasowych sędziów. A i z publikowaniem niewygodnych orzeczeń jakoś się szczególnie nie spieszyła.
[…] czy to dobrze, że na czele Telewizji Polskiej staje Jacek Kurski? Akurat ten »bulterier PiS-u« Jacek Kurski! Ale nie można krytykować, bo przecież... pomidor. Poprzedni prezes TVP Juliusz Braun też był w przeszłości posłem Unii Demokratycznej i Unii Wolności. (...)"
Na czym polega pożytek z polemicznych tekstów? To truizm, ale przypomnę: zmuszają drugą stronę sporu do zastanowienia się. No właśnie. Skąd się bierze nasza nowa polska gra w pomidora? Zacznę od odrzucenia przesady w tekście Rafała. Nikt nie zabrania mu wskazywać wad nowej ekipy. A że nie potrafimy wyrzucić z głowy tego, co było wcześniej? Nie chcemy wyrzucić poza zasięg wzroku skali ostrości obecnej walki politycznej? Tak, bo inaczej bujalibyśmy z głową w obłokach, a nie opisywali aktualny stan polskiej polityki. (...)