Do napadu doszło w piątek około godz. 10. Mężczyzna po wejściu do sądu zaatakował ochroniarza a następnie opuścił budynek. Po chwili powrócił, niosąc ze sobą dwa kanistry z benzyną. – Zniszczyliście moją rodziną – miał krzyczeć napastnik. Sprawę opisuje "Głos szczeciński".
Zanim jednak zdążył cokolwiek zrobić z wniesionymi kanistrami, obezwładnili go dwaj mężczyźni. Jak informuje portal, nie byli ochroniarzami, a po prostu załatwiali w sądzie swoje prywatne sprawy. Podczas całego zdarzenia mężczyzna miał podobno krzyczeć, że jest psychiatrą.
Czytaj też:
Groza w sądzie. Mężczyzna zaatakował siekierą, miał przy sobie kanistry z benzyną
Jak informuje RMF24, napastnik usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa i sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób. 43-latkowi grozi dożywocie. Prokuratura nie ujawnia, czy przyznał się do winy. Podejrzany trafił do aresztu na trzy miesiące. Trwa wyjaśnienie motywów działania agresora. Jak twierdzą świadkowie, mężczyzna miał krzyczeć, że sąd wyrządził krzywdę jego bliskim.
Tymczasem Ministerstwo Sprawiedliwości wyjaśnia natomiast sprawę zabezpieczenia budynku, w którym doszło do ataku – podaje RMF24.