Ona natomiast godziła się na białe małżeństwo w zamian za luksusowe życie, niedostępne obywatelom PRL: wyjazdy na Zachód, gdzie Swinarski reżyserował, m.in. do Niemiec, Szwajcarii, Austrii, pierwszy w Warszawie zielony volkswagen garbus, letni dom, zachodnie ciuchy, którymi szpanowała. Ze względu na jej częste podróże do Niemiec w 1963 r. kontrwywiad zwerbował ją z powodzeniem do współpracy na ważnym wtedy „odcinku berlińskim” i jako TW „Krystyna” donosiła o przebywających w Berlinie Zachodnim Polakach, m.in. o Witoldzie Gombrowiczu, który po 23 latach argentyńskiej nędzy otrzymał tam stypendium Forda. „Swinia Swinarkiewiczowa podstępem się do mnie przykradła i nikczemnie ze mną poczynała” – pisał do Giedroycia. Przyszła z hołdem i różą, a nieautoryzowaną rozmowę z nim opublikowała jako wywiad, przypisując mu słowa o bagatelizowaniu zbrodni hitlerowskich na Polakach, rozpętując przeciw „kolaborantowi z neohitlerowcami” medialny lincz. Rezultatem „Swinarstwa Swinarsi” było objęcie go wieloletnim zakazem cenzury i pobyt w klinice z powodu zawału serca, astmy i nerwowego załamania.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
